Duffy oburzona filmem Blanki Lipińskiej. Zwróciła się do prezesa Netfliksa
Walijska wokalistka Duffy w krytyczny sposób oceniła film "365 dni" na podstawie powieści Blanki Lipińskiej. Twierdzi, że produkcja o poważnej zbrodni "porwania i handlu ludźmi" traktuje się jako "erotyczną rozrywkę".
Jak pokazują statystyki najczęściej oglądanych produkcji Netfliksa, widzowie na całym świecie oszaleli na punkcie "365 dni". Polska wersja "50 twarzy Greya" zdominowały Netfliksa. Po lutowym sukcesie filmu w krajowych kinach, gdzie obejrzało go ponad 1,5 mln widzów, twórcy "365 dni" pomimo pandemii koronawirusa święcili triumfy na kolejnych kanałach dystrybucji. W ciągu zaledwie 3 dni od premiery adaptacja powieści Blanki Lipińskiej trafiła do TOP10 Netfliksa w wielu krajach. Obecnie zajmuje 1. miejsce pod względem oglądalności w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Rumuni, Filipinach, Tajlandii, Holandii, Izraelu, Turcji, Grecji, Peru oraz na Litwie i Dominikanie. Ponadto wysoko w stawce znajduje się też w Brazylii, Wenezueli, Szwajcarii i Meksyku.
ZOBACZ TAKŻE: Blanka Lipińska wyznaje: "Książki sprawiły, że jestem MILIONERKĄ"
Polska produkcja nie wszystkim przypadła jednak do gustu. Pod koniec lutego bieżącego roku Duffy, walijska piosenkarka, opublikowała zaskakujący wpis, w którym wytłumaczyła swoje tymczasowe zniknięcie z życia publicznego. Artystka wyznała bowiem, że była ofiarą gwałtu i porwania. Aktualnie wokalistka walczy o usunięcie "365 dni" z Netfliksa. Według niej film o poważnej zbrodni porwania i handlu ludźmi traktuje się jako "erotyczną rozrywkę".
Z tego powodu Duffy napisała list otwarty w sprawie filmu "365 dni" do prezesa Netfliksa, Reeda Hastingsa.
"Kiedy piszę te słowa, 25 milionów osób jest gdzieś przetrzymywanych przez handlarzy ludźmi. Nie wspominam nawet o liczbie ludzi, o których nawet nie mamy pojęcia. (…) Zasmuca mnie fakt, że Netflix udostępnia takie 'filmy', zniekształcające i bagatelizujące przemoc seksualną oraz handel ludźmi. Nie rozumiem, jak Netflix mógł przeoczyć, jak skrajnie nieodpowiedzialne, niewrażliwe i niebezpieczne jest udostępnianie takiego filmu. Doszło do tego, że kilka kobiet pisało do aktora grającego główną rolę, żeby je porwał. Wiemy, że Netflix nie udostępni materiałów gloryfikujących pedofilię, rasizm, homofobię, morderstwa czy jakiekolwiek inne zbrodnie przeciw ludzkości. Gdyby tak zrobił, to wszyscy byliby oburzeni. Niestety, ofiary handlarzy ludźmi są niewidoczne, a film '365 dni' pokazuje ich cierpienia jako 'erotyczny dramat'" – czytamy.