Ewa Minge o swojej twarzy. "Nikt na własne życzenie nie robi z siebie potwora"
Zmiany w wyglądzie to wynik choroby. Ewa Minge ma za sobą walkę z nowotworem
Ewa Minge od lat boryka się z trudnym problemem, który, niestety, często jest jej wytykany. Jej twarz zmienia się z powodów zdrowotnych, co sprawia, że gwiazda wygląda nieco inaczej niż wcześniej. Projektantka co jakiś czas jest posądzana o to, że robi sobie operacje plastyczne. Kiedyś pomijała temat milczeniem, teraz jednak nie pozwala na komentarze pełne zjadliwości czy żarty ze swojego wizerunku.
Ostatnio na niewybredny komentarz pozwolił sobie Michał Figurski. Jego słowa zapoczątkowały lawinę - Minge postanowiła, po raz kolejny, opowiedzieć o swojej trudnej przeszłości, zmaganiach z chorobami. Okazuje się, że dawniej nienawistne teksty ze strony obcych ludzi bardzo źle na nią działały - w jednym z wywiadów artystka przyznała, że miała "czarne myśli". Chodzi o samobójstwo?
Teraz Minge jest dużo silniejsza psychiczne niż przed laty. A gdy hejterzy ją obrażają, nie milczy.
Minge wiele przeszła - choroba wątroby, białaczka
- Nikt na własne życzenie nie robi z siebie potwora! Zmiany na mojej twarzy nie są wynikiem operacji plastycznych, tylko wrodzonego niedorozwoju wątroby. Żyję z tym od urodzenia - powiedziała Minge w rozmowie z "Faktem".
Dodała, że 10 lat temu musiała mierzyć się z kolejnym problemem zdrowotnym. I to niemałym. - Zdiagnozowano u mnie białaczkę. Mój obecny wygląd to również konsekwencja ówczesnego leczenia onkologicznego.
- Lekarstwa mogę przyjmować tylko dożylnie. Nie piję alkoholu. Wciąż też chora wątroba daje o sobie znać. Pojawia się wówczas opuchlizna na twarzy, bo w niektórych miejscach zbiera się limfa. Wyglądam strasznie, ale staram się normalnie funkcjonować. Powtarzam wtedy: pracuję rękoma, a nie twarzą. W dzisiejszych czasach ludzie oszaleli na punkcie idealnego wyglądu, a przecież nikt nie jest doskonały. Ważniejsze od rysów twarzy jest co mamy w głowie.
Ewa Minge - choroba, praca i samotne macierzyństwo
Teraz jest uznawana za gwiazdę, a inne gwiazdy ubiera. Minge udało się zrobić karierę, choć zawsze miała pod górkę. Samotnie wychowywała dzieci, musiała sama zajmować się biznesem. Połączenie pracy z życiem rodzinnym nie było proste. Zrobiło się jeszcze trudniej, kiedy stało się jasne, że choruje.
- Pomiędzy toaletą, gdzie wymiotowałam jak kot w trakcie ciężkiego leczenia, setką problemów samotnej matki i osoby prowadzącej w pojedynkę poważną firmę z dużym zatrudnieniem, czytałam, słyszałam w różnych mediach, jakim jestem potworem. Do tego dochodziła wolność słowa internautów, dla których osoba publiczna równa się publiczna toaleta. Niewybredne, chamskie komentarze o moim wyglądzie, dowcipy, które płynęły jak woda z różnych mediów i brak możliwości odwetu - mówiła "Super Expressowi".
Minge myślała o samobójstwie
Najgorsze było to, że hejtowanie jej odbijało się na dzieciach Minge. Projektantce trudno było się z tym pogodzić. Była bezsilna. Przez głowę przelatywały jej najróżniejsze myśli, również o najgorszym - samobójstwie.
- Kiedy nie masz już siły, widząc, jak twoje dziecko przychodzi ze szkoły z rozciętym łukiem, bo się biło o godność matki, zaczynasz myśleć czarno. Kto w swoim życiu nie miał choć raz czarnych myśli? Podobno zdrowy człowiek miewa. Zdrowy psychicznie, emocjonalnie. Moje emocje były na tyle zdrowe, że jak ten Tytan wstałam szybko, otrzepałam się, bo dla moich dzieci, rodziny byłam superbohaterem. A superbohater walczy do końca. Końcem nie jest skoczyć z 20. pietra, ale spróbować zmienić świat na lepszy, dla innych, dla dzieci, dla uratowania tego świata, w którym nie ma już żadnych świętości - wyznała w "Super Expressie".
Żarty szybko się skończyły
Kiedy niedawno Michał Figurski pozwolił sobie powiedzieć za dużo na temat wyglądu Minge, projektanta nie zamilkła, nie ukryła się, ale szczerze napisała, co o całej sytuacji myśli. Figurski na szczęście zauważył swój błąd i przeprosił Minge. Przesłał jej nawet kwiaty, choć Ewa mówiła, że to niepotrzebne.
Może wpisy projektantki będą przestrogą dla innych, by nie hejtować? Nikt nie jest przecież idealny, a złośliwe komentarze mogą wyrządzić tylko i wyłącznie zło.
"Doświadczyłam osobiście wymiaru niewyobrażalnego aby człowiek mógł to unieść. I był moment, że stałam kilka lat temu nad przepaścią. Zniszczono mi życie, zaszczuto mnie, moje dzieci, ojca. (...) Zastanawiałam się czy nie zakończyć tej drogi zostawiając swoisty testament, który wskazałby palcem na morderców. Tak dla ludzkości mi przyszło do głowy. Na szczęście moi synowie byli dla mnie wartością nadrzędną" - napisała na instagramowym profilu Minge.
"Pan Figurski mnie przeprosił osobiście. Nie mam siły na walki sądowe i marne odszkodowania za niewymierne straty" - dodała.