Fatalny stan muzyka. Przy łóżku pojawiła się córka, którą odrzucił
Wojciech Korda, lider zespołu Niebiesko-Czarni, ma za sobą kilka udarów i od lat walczy o swoje zdrowie. Według doniesień sytuacja się nie poprawia. Muzyka odwiedziła ostatnio jego córka, Ania Rusowicz. To, co zobaczyła, miało być dla niej wyjątkowo przykrym widokiem.
Wojciech Korda był muzykiem kultowego zespołu Niebiesko-Czarni, a po zakończeniu ich działalności występował ze swoją żoną Adą Rusowicz w zespole Ada-Korda i Horda. W styczniu 1991 r. brali udział w tragicznym w skutkach wypadku samochodowym. Zginęli wszyscy poza Kordą. Został sam z synem Bartłomiejem i córką Anią, znaną dziś dobrze wokalistką. Korda po śmierci żony porzucił córkę. Ich relacja była wyjątkowo burzliwa, a można nawet powiedzieć, że wroga.
Dowód na to dali w 2012 r., gdy przerzucali się oświadczeniami w mediach. Rusowicz w związku z aferą wokół VII Festiwalu Młodych Talentów "Niemen Non Stop" pisała: "Prawda jest taka, że przez całe moje dzieciństwo i młodość miałam ojca. Był nim mój wujek, do którego mówiłam "Tato" (...) Z moim biologicznym ojcem do dzisiaj nie mam kontaktu i tym bardziej bulwersuje mnie fakt, że komunikuje się ze mną poprzez media dopiero teraz, kiedy coś mi się w życiu udało i stałam się osobą publiczną".
#gwiazdy: Ojciec Rusowicz chce odzyskać z nią kontakt
Od 2015 r. stan jej ojca, Wojciecha Kordy, uległ katastrofalnemu pogorszeniu. Podaje się, że przeszedł już sześć udarów. Korda nie chodzi, ma niesprawne mięśnie tułowia i przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, musi korzystać z aparatu na bezdechy.
W styczniu 2019 r. pisaliśmy, że Korda chciałby pojednać się z córką, bo nie wie, ile jeszcze czasu mu zostało. Czy to w ogóle możliwe po tylu latach animozji?
"Dobry Tydzień" donosi, że Rusowicz pojawiła się w mieszkaniu Kordy i jego obecnej partnerki.
"Na łóżku zobaczyła człowieka, który od dłuższego już czasu toczy walkę o życie. Sześć udarów mózgu wywołało ogromne i nieodwracalne spustoszenie w jego organizmie. Korda nie chodzi, ma niesprawne mięśnie tułowia i przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, przez co musi korzystać z aparatu na bezdechy. Dla Ani był to bardzo przykry widok. Był czas, że czuła do ojca wiele żalu, ale teraz myślała jedynie o rzeczach, których nie zdążyli sobie powiedzieć" - przedstawia sytuację tygodnik.
"Modlimy się, żeby nie było gorzej. Układ odpornościowy Wojtka jest osłabiony, a przecież wciąż jest koronawirus" - skomentował przyjaciel muzyka.