Piotr Fronczewski wspomina stan przedzawałowy: "Nie wiedziałem, którędy mi serce wyskoczy"
Fani Piotra Fronczewskiego byli mocno zaniepokojeni, gdy ten trafił do szpitala w skutek problemów z sercem. Teraz aktor ze szczegółami wspomina moment ataku.
W lipcu zeszłego roku Piotr Fronczewski poczuł się bardzo źle i trafił do szpitala. Miało to miejsce chwilę przed spektaklem "Słoneczni chłopcy" w Teatrze 6. piętro, w którym grał. Wydarzenie zostało odwołane, a widzów przeproszono za nagłą tę sytuację.
Wtedy media zaczęły donosić o niepokojącym stanie aktora, a fani martwili się, co dzieje się z jego zdrowiem. Okazało się, że Piotr Fronczewski cierpi na arytmię serca i miał stan przedzawałowy. W ostatniej rozmowie z Michałem Figurskim artysta wspominał to wydarzenie.
- Byłem oswojony ze swoją arytmią, nie miałem w owym czasie napadów. Poszedłem do kina. Oglądałem film i nagle coś zaczęło się dziać. Ale było to zupełnie coś innego niż dotychczas. Nie wiedziałem, którędy mi serce wyskoczy. Opuściłem salę kinową, wsiadłem do samochodu i zacząłem jechać do szpitala. Jak się dało, trochę po trawniku, trochę po torach - wyznał Piotr Fronczewski podczas audycji "NieZŁY pacjent" w Radiu ZET.
W szpitalu aktor przeszedł dwa zabiegi. Jeden ukierunkowany na migotanie przedsionków, a drugi - na arytmię nadkomorową. Zaczął czuć się lepiej i niedługo później wrócił do pracy.
- Stara zasada mówi, że jeśli aktor nie przychodzi na przedstawienie, to znaczy, że nie żyje - dodał żartobliwie Fronczewski w Radiu ZET.
Mamy nadzieje, że aktor będzie się oszczędzał i dbał o swoje zdrowie. W końcu to właśnie ono jest najważniejsze.