Gajos o bojkocie wszystkiego, co rosyjskie. Dyplomatycznie
Wojna w Ukrainie trwa i jak dowiedzieliśmy się w ostatnich tygodniach, wielu artystów na świecie mimo wszystko wspiera Władimira Putina. Bojkotowani są ci, którzy jawnie popierali jego rząd, ale też po prostu ci, którzy są z Rosji. Gajos powiedział, co o tym myśli.
Wojna w Ukrainie trwa od 56 dni. Niezmiennie sytuację relacjonujemy w liveblogu WP Wiadomości. Nie brakuje komentarzy o toczącej się wojnie wywołanej przez Władimira Putina. Głos zabierają politycy, dziennikarze, ale też gwiazdy - zarówno z Polski, jak i ze świata. Niestety w ostatnich dniach wyszło, którzy artyści popierają dyktatora z Rosji. Są wśród nich Steven Seagal, który 10 kwietnia świętował w Moskwie 70. urodziny, a także Emir Kusturica, który w swoim ostatnim przemówieniu przekazywał propagandowe teorie o nazistach z Ukrainy. Pracę straciło już wielu artystów z Rosji, bojkotowani są w międzynarodowych instytucjach przede wszystkim ci, którzy do tej pory popierali rządy dyktatora.
Swego czasu Daniel Olbrychski komentował, że zrywa stosunki z Rosją - nie będzie tam pracował i kontaktował się z dawnymi kolegami. O tym, czy bojkot wszystkiego, co rosyjskie, jest słuszne, powiedział w najnowszym wywiadzie Janusz Gajos.
Gajos naraził się PiS. Włosok: "okazuje się, że można sprowadzić aktora do jednej roli"
- Trudno odrzucić całą kulturę i sztukę rosyjską, to przecież niemożliwe - przyznał Gajos w rozmowie z Onetem. - Chęć odrzucenia wszystkiego, co rosyjskie, łącznie z całym wielopokoleniowym dorobkiem, bierze się prawdopodobnie z chęci wymierzenia sprawiedliwości ludziom, którzy zabijają na wojnie. Ale nie jestem pewien, czy to dobre wytłumaczenie - powiedział.
- Na co dzień każdy z nas mierzy się z różnymi problemami, ale teraz przyszło nam wszystkim zetknąć się z czymś, z czym naprawdę trudno sobie poradzić. Oczywiście zrozumiałe jest rezygnowanie artystów z wyjazdów do Rosji, powiedzenie: przepraszamy, ale z państwem chwilowo nie rozmawiamy - wyjaśnił.
Aktor przyznał, że gdy przyszedł na świat w 1939 r., był poddany "wojennym rygorom", że rodzice ostrożnie tłumaczyli mu, co dzieje się wokół rodziny. Dziś jest świadkiem kolejnej wojny. - Będzie trzeba dużo czasu, by te potwory wojny, o których do tej pory większość z nas szczęśliwie mogła tylko słyszeć, odpędzić od siebie. Odizolowaliśmy się od hasła "wojna" i wszyscy jesteśmy mocno pogubieni - mówi.
Gajos kilka miesięcy temu zaangażował się w akcję "Nikt nie zasługuje na śmierć w lesie", zagrał w poruszającym spocie, który traktował o ludziach na polsko-białoruskiej granicy. Jak mówi aktor, "jeżeli do Polski przybywa około dwóch milionów uchodźców, to coś musi się zmienić".
- To wspaniałe i piękne, że umiemy się tak zachować, ale pozostaje znak zapytania, na jak długo wszystkim wystarczy zapału, sił i nakładów finansowych - komentuje sprawę pomocy, tym razem, dla Ukraińców.
Sporo osób z pewnością pamięta, że latem 2020 r. Gajos wzburzył światek polskich polityków, gdy w swoim wystąpieniu na ASP podczas festiwalu Pol'and'Rock uderzył w Jarosława Kaczyńskiego. - Mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił polskie społeczeństwo na pół. To jest zbrodnia - stwierdził aktor. Potem porównał ten proces do mechanizmów, które zrodziły hitleryzm. - Złowieszcze jest mówienie ludziom: "Jest ci źle? Powiem ci dlaczego: ten cię okrada, tamten cię upokarza".
Dziś Gajos komentuje tę sprawę: - Dochodziły do mnie głosy, że gdzieś na facebookach ludzie mnie krytykowali, ale nie żałowałem i nie żałuję. Co najwyżej zastanawiam się, czy nie wyraziłem się nazbyt obcesowo. Być może powinienem był użyć bardziej eleganckiej formy? Ale to było jedyne, co przyszło mi wtedy do głowy, kiedy zostałem zapytany o sytuację w Polsce. Sedno sprawy się nie zmieniło – dzisiaj myślę podobnie.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski