Hanna Gucwińska zabrała głos ws. śmierci męża. Mówi, co mogło być jej przyczyną
Hanna Gucwińska przeżywa trudny czas. W poruszającej rozmowie z "Super Expressem" opowiedziała o śmierci męża. Wyznała też, że podejrzewa, co może być jej przyczyną i jak się odnajduje w nowej rzeczywistości.
Wiadomość o śmierci Antoniego Gucwińskiego obiegła media 8 grudnia. Smutną informację przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych prezydent Wrocławia. W sieci pojawiło się mnóstwo wspomnień i kondolencji i słów otuchy kierowanych w stronę wdowy. O ostatnich chwilach gospodarza "Z kamerą wśród zwierząt" opowiedział przyjaciel pary.
Antoni Gucwiński w ostatnim czasie zmagał się z chorobą i kilka tygodni temu trafił do szpitala. Udało mu się wtedy pomóc i wrócił do domu. Kiedy jednak w grudniu poczuł się na tyle źle, że żona musiała wzywać pogotowie, niestety, nie dało się go uratować.
"To był makabryczny obraz". Gucwińscy o niebezpiecznych momentach w programie
Głos na temat śmierci męża zabrała także Hanna Gucwińska. Nie kryje, że trudno odnaleźć się jej w nowej rzeczywistości. – Wciąż nie mogę sobie znaleźć miejsca w domu, nie mogę tego wszystkiego uporządkować w głowie, w sercu. Byliśmy razem 60 lat. I nagle, Antoniego już nie ma… - wyznała w poruszającej rozmowie z "Super Expressem".
Gucwińska przyznaje, że mąż w ostatnich dniach miał poważne problemy z oddychaniem. – Jak pytałam, czy wszystko w porządku, to mnie okłamywał, że czuje się świetnie. Znam go – nie chciał mnie martwić. Ale ja i tak przeczuwałam, że coś jest nie tak. A z dnia na dzień było coraz gorzej – mówiła. Stąd też jej podejrzenie, że mąż zmarł na COVID-19. Podkreśla jednak, że nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia.
Wyjawiła też, że już w niedzielę skontaktowali się z lekarzem rodzinnym. Ten zaś, kiedy tylko usłyszał, jak mówi i oddycha Gucwiński, kazał niezwłocznie wezwać pogotowie. Ratownicy błyskawicznie udzielili pomocy i zabrali mężczyznę do szpitala. – Antoni wziął komórkę, żeby być ze mną w kontakcie (…) Rzucił mi tylko "niebawem wracam" – relacjonowała w rozmowie z tabloidem.
Pani Gucwińska dodała także, że próbowała skontaktować się z mężem. Raz udało mu się nawet odebrać, ale usłyszała już tylko utrudniony oddech i "niewyraźne charczenie". Rozmowę przerwała najprawdopodobniej pielęgniarka mówiąc, by nie przeszkadzać im w pracy. Stan Antoniego Gucwińskiego był bardzo ciężki.
Żona słynnego dyrektora ZOO kontaktowała się jeszcze z lekarzem, by dowiedzieć się, co z jej mężem. Jak wyjawiła w rozmowie z serwisem wroclaw.naszemiasto.pl, zbieg okoliczności sprawił, że właśnie podczas ich rozmowy Antoni zmarł. Szczegóły pogrzebu nie są jeszcze znane.