Irena Santor nie miała ślubu ze Zbigniewem Korpolewskim. Nie mogła dziedziczyć ich domu
Irena Santor rzadko się zakochiwała, ale jeśli już, to na zabój. Była mężatką tylko raz. Drugą wielką miłość, Zbigniewa Korpolewskiego, spotkała po 50-tce. Po jego śmierci nie chciała wrócić do ich miłosnego gniazda w Nadarzynie. Rezydencja stała się własnością rodziny ukochanego.
Irena Santor nie miała ślubu ze Zbigniewem Korpolewskim. Nie mogła dziedziczyć ich domu
Nikt nie policzył dokładnie, ile piosenek nagrała Irena Santor. Szacuje się, że jest ich nieco ponad tysiąc. Do tzw. evergreenów należą m.in. "Embarras", "Powrócisz tu", "Już nie ma dzikich plaż". Wokalistka jest określana często "królową polskiej piosenki".
Jej życie prywatne nie było już tak różowe jak to muzyczne.
Chciała do zakonu
Irena miała pięć lat, kiedy wybuchła II wojna światowa i Niemcy zamordowali jej ojca. Wychowywała ją mama, która czasami traciła cierpliwość do niesfornej córki. - Byłam urwisem i wiele razy dostałam od mamy ścierką po głowie. Ale nie mam jej tego za złe. Słyszę, że dzieci obrażają się na rodziców, jak tata lub mama spuszczą im lanie. Często obrywałam od mamy, jak coś przeskrobałam, ale nie czułam się skrzywdzona, bo wiedziałam, że źle postąpiłam. Dostarczałam jej dużo zmartwień, bo właziłam na drzewa, potem wracałam do domu podrapana - wspominała dzieciństwo w "Vivie".
Estrada nie była pierwszym marzeniem małej Ireny. Chciała zostać zakonnicą. - W naszym domu wisiał obrazek świętej Tereski. Boże, taki landszaft okropny, jak sobie go przypominam. Ale jak patrzyłam na świętą Tereskę w habicie, z różami, to koniecznie chciałam iść do klasztoru i zostać świętą jak ona. Na szczęście nikt mnie nie chciał przyjąć - opowiadała artystka.
Irena Santor poszła do szkoły zawodowej, przyuczała się do zawodu szklarza artystycznego, ale większy talent miała do śpiewania. Była gwiazdą wszystkich akademii "ku czci". Jako 17-latka występowała już w zespole Mazowsze, a pod koniec lat 50. zaczęła karierę solową.
"Tak łatwo jest przestać być"
W 1958 r. artystka poślubiła skrzypka Stanisława Santora. Po roku urodziła im się Sylwia, która przeżyła tylko dwa dni. To była kolejna i nie ostatnia tragedia, z którą Santor musiała się zmierzyć.
W 1961 r. jechała z przyjaciółmi z Łodzi do Warszawy. Samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. W wypadku zginęła piosenkarka Ludmiła Jakubczak. Santor wyszła z tego cało.
W 1999 r. pochowała byłego już wtedy męża, a rok później zdiagnozowano u niej raka piersi. Artystka pokonała chorobę, ale myśl o nieuchronnym końcu stała się dla niej bardziej realna i bliższa niż kiedykolwiek wcześniej.
- Pomyślałam wtedy: "Tak łatwo jest przestać być". Wiem, że kiedyś trzeba będzie odejść. Bardzo się solidnie do tego przygotowuję. Bo to nie jest proste, by zgodzić się na to, że pewnego dnia przestanie się być. [...] Ja nie wiem, co jest u góry. Mówią, że tam ładniej. Mówią, że będzie mi tam dobrze. Mówią, że nie będę czuła smutku. Ale co to za życie, kiedy będę cały czas szczęśliwa? Musi być różnorodność w życiu. Ta różnorodność jest warta grzechu – zwierzyła się "Vivie".
"Małżeństwo coś zabija"
Od pięciu lat Irena Santor żyje sama. Jej największą miłością był prawnik z zawodu i artysta z zamiłowania Zbigniew Korpolewski. Poznali się na początku lat 90. Mówiła o nim mąż, chociaż ślubu nie mieli. - Małżeństwo często coś w ludziach zabija. Ci, którzy się kochają, powinni być wolni i to się sprawdza w naszym związku - wyznała w "Życiu na gorąco".
Nigdy się nie nudzili, ciągle między nimi iskrzyło, potrafili sprzeczać się o sztukę i mało znaczące drobiazgi dnia codziennego. - Że kwiatek stoi tu, a nie tu. Można się wściec. Ale to prawnik, mądrala i dużo się od niego uczę, głównie logicznego postępowania w życiu. Bo, niestety najpierw strzelę Panu Bogu w okno, a potem zastanowię się, co zrobiłam. Głupio to zabrzmi, ale po latach nauczyliśmy się czułości. Nie wiem, czy to nie jest ważniejsze niż euforyczna miłość – zastanawiała się w w rozmowie z "Vivą".
Dom już nie dla niej
Zbigniew Korpolewski zachorował ciężko na serce w 2017 r. Para zecydowała się przeprowadzić z Nadarzyna do ośrodka dla emerytowanych artystów w Skolimowie, gdzie mężczyzna mógł liczyć na specjalistyczną opiekę. Rok później zmarł.
Irena Santor nie wróciła do domu w Nadarzynie, który był własnością Korpolewskiego i przeszedł na jego córkę. - Kasia zrobiła remont. Najładniejszy pokój zostawiła dla pani Ireny. Kasia jest lojalna, zawsze gotowa pomóc piosenkarce. Powiedziała jej, że w każdej chwili może przyjechać i mieszkać, jak długo zechce – cytuje znajomą Katarzyny Korpolewskiej serwis pikio.pl.
Irena Santor nie zdecydowała się przyjąć tej propozycji. Jak donosi "Życie na gorąco", piosenkarka ma swoje mieszkanie w centrum stolicy, a kiedy jest zmęczona miejską atmosferą, wyjeżdża pod Warszawę do swojej przyjaciółki Krystyny.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" awanturujemy się o "Awanturę" na Netfliksie, załamujemy ręce nad przedziwną zmianą w HBO Max, a także rozmawiamy o największym serialowym szoku 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.