Jacek Poniedziałek o Korze. "Wierzyła, że się uda. Bardzo chciała żyć"
Jacek Poniedziałek na początku najnowszego wywiadu zaznaczył, że nie chce mówić o dorastaniu w skrajnej biedzie, bo ma już dość tego tematu. O wiele chętniej mówił o osobie, która pokazała mu inny świat i pomogła wyjść z tej biedy.
- Miałem 17 lat, gdy zaprzyjaźniłem się z kolegą mojej siostry, miłośnikiem Maanamu. To u niego pierwszy raz usłyszałem jej głos, potem zobaczyłem ją w telewizji. To, co robiła, było jak grom z jasnego nieba – mówił Poniedziałek w rozmowie z "Panią". Na koncercie w Krakowie dowiedział się, gdzie mieszka Kora i któregoś dnia odważył się, by stanąć pod jej balkonem.
Obejrzyj: Igor Herbut dzięki Korze jest dzisiaj gwiazdą. "Nauczyła mnie, żeby się nie bać"
- Do dziś nie wiem, jak ośmieliłem się otworzyć buzię, kiedy wyszła z durszlakiem na balkon – bo odcedzała wtedy makaron – i mnie zaczepiła – wspominał aktor, który stał się wkrótce częstym bywalcem w jej domu. Poniedziałek zapamiętał go jako "piękny nowy świat dla chłopaka znikąd".
Gdy Kora mieszkała w Krakowie, widywali się często, ale on później poszedł do szkoły teatralnej i jego światem byli "ludzie z jednego czy drugiego teatru w Krakowie".
- W tym czasie odkryłem też swoje homoseksualne skłonności, przeżywałem pierwsze miłosne wzloty i upadki. Kora wtedy odeszła na drugi plan. Potem, gdy zacząłem mieszkać w Warszawie, nie od razu, ale zaczęliśmy się spotykać – wspominał Poniedziałek.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Na ich ostatnie spotkanie aktor przyniósł róże, które Kora uwielbiała.
- Ja jej opowiadałem, co się u mnie dzieje. Byłem wtedy w związku z młodym chłopakiem, ona się trochę "pastwiła" nade mną, ale było nam wspaniale . Opowiadaliśmy różne rzeczy, których nie mówiliśmy sobie przez wiele lat – wyznał na łamach miesięcznika.
- Była już bardzo chora, ale żartowała z tego. Wiedziała, że sprawa jest poważna, mimo to wierzyła, że się uda. Bardzo chciała żyć.