Lekarze nie dawali mu szans. Jacek Rozenek: "To jest straszna choroba"
Jacek Rozenek przeszedł w 2019 r. udar mózgu, po którym wystąpił u niego częściowy paraliż i zaburzenie mowy. Dla aktora brzmiało to jak wyrok, ale on się nie poddał i dziś znowu pracuje praktycznie tak jak przed chorobą. Podkreśla jednak, że jego przypadek jest wyjątkowy, a efekt wymagał wykonania tytanicznej pracy.
Niedawno świat obiegła przykra wieść, że Bruce Willis kończy karierę przez problemy ze zdrowiem. Gwiazdor "Szklanej pułapki" cierpi na afazję, objawiającą się zaburzeniami mowy, problemami ze składnią i logiką. Afazja wystąpiła także u Jacka Rozenka, który w 2019 r. przeszedł udar mózgu.
Zdjęcia częściowo sparaliżowanego aktora na wózku inwalidzkim wywołały wielkie poruszenie. - To jest koszmar uwięzienia, niemocy i lęku. Lekarze nie dawali mi najmniejszych szans, ale ja postanowiłem walczyć o siebie - wyznał Rozenek w "Twoim Imperium", który przez półtora roku spędzał po 6-7 godzin dziennie na intensywnej rehabilitacji.
- To jest straszna choroba - powtórzył aktor, dodając, że aż 95 proc. pacjentów po udarze jest skazanych na niepełnosprawność. Jemu udało się powrócić do sprawności i dziś może samodzielnie prowadzić samochód, jeździć na nartach, a przede wszystkim pracować. Gra w teatrze, w "Barwach szczęścia", czyta powieść radiową.
Bruce Willis kończy karierę. Rodzina poinformowała o chorobie
- Mimo to w dalszym ciągu odczuwam skutki udaru - mówił aktor, który nadal nie może np. biegać, bo ma skurcze i kłopoty z koordynacją. - Cieszę się jednak, bo medycyna nie zna przypadków, że aktor z afazją staje na planie filmowym i jest w stanie zagrać jakąś kwestię, a mnie się to udało, daję radę.
Aktor zapytany o życie prywatne wyznał, że jest sam, od kiedy zachorował. - Ale nie szukam nikogo, nie czuję takiej presji i nie mam żadnych oczekiwań - mówił podwójnie rozwiedziony ojciec trzech synów. - Odpowiedzialność za własne szczęście leży wyłącznie po naszej stronie - skwitował aktor.