Jakimowicz nie ma wstydu. Po tym wszystkim, trudno uwierzyć, że znów to zrobił
Jesteśmy świadkami spektakularnego upadku telewizyjnej kariery Jarosława Jakimowicza. Znane są już skandaliczne powody jego zwolnienia z TVP. Dlatego jego nowa aktywność w mediach społecznościowych może budzić niesmak.
Przez lata Jakimowicz był bezkarny
Kariera Jarosława Jakimowicza w Telewizji Polskiej trwała od końca 2019 r. Przez ten czas dał się poznać jako internetowy hejter, który regularnie upokarzał i dyskryminował innych ludzi. Robił to też zresztą na wizji.
Jednak mimo tego przez te wszystkie lata Jakimowiczowi włos z głowy nie spadł. Wszystko zmieniło się wraz z nastaniem nowego dyrektora TVP i wymianą szefa TAI.
Zwalniali go etapami
Najpierw Jakimowicza pozbawiono fuchy w "Pytaniu na śniadanie", gdzie robił materiały o służbach mundurowych. Powód? Oficjalnie wyczerpanie się formuły, nieoficjalnie skargi ekipy.
Następnie odebrano mu "W kontrze" i zastąpiono Anną Popek. Aż w końcu całkowicie rozwiązano z nim umowę. A co oznacza, że Jakimowicz nie pojawi się już więcej w programie Michała Rachonia w roli komentatora. O tym, że to koniec świadczy odebranie Jakimowiczowi wejściówki do siedziby TVP i poinstruowanie ochrony, aby nie wpuszczała go do żadnego ośrodka w całym kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzaskowski zapytany o słowa Jakimowicza. Ten gest mówi wszystko
"Seksistowskie i przemocowe relacje"
Wirtualne Media dotarły też do powodów wypowiedzenia mu umowy. Chodzi o nieprzyzwoite zachowania "zwłaszcza wobec współpracujących z TVP Info kobiet". Jak udało się ustalić Pudelkowi, za zwolnieniem Jakimowicza kryły się "seksistowskie i przemocowe relacje w miejscu pracy, konkretnie wulgarne wyzwiska pod adresem kobiet".
Zwolnienie Jakimowicza poprzedziło ponowne zawieszenie jego konta na Instagramie, gdzie regularnie szerzył mowę nienawiści w stosunku do osób nieheteronormatywnych, a w końcowej fazie działalności profilu upubliczniał nagrania, gdzie m.in. twierdził, że "jest dobrem" i toczy wojnę z LGBT.
Wrócił na Instagrama jak gdyby nigdy nic
Banicja nie trwała jednak długo i już we wtorek 18 lipca Jakimowicz tradycyjnie założył nowy profil. Od razu zaczął publikować, a jego kolejne posty mogą budzić zdumienie, a nawet niesmak.
Jakimowicz, któremu zarzuca się seksizm i mizoginizm, opublikował m.in. wizerunek Karola Wojtyły, grafikę mogącą sugerować, że ktoś manipuluje opinią publiczną oraz filmik, na którym modli się pod przydrożną kapliczką, gdzieś w województwie Mazowieckim.
O tym, że któreś z kolei zawieszenie konta na Instagramie nie dało mu do myślenia, świadczy też wrzucenie słów abp Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie, jak epidemii cholery".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Od tego zaczęła się kariera Jakimowicza
Kariera Jarosława Jakimowicza w TVP zalicza się do tych błyskawicznych, a przy tym frapujących. W listopadzie 2019 r., gdzie był gościem Michała Rachonia w "#Jedziemy", rozegrała się zdumiewająca scena.
Jakimowicz wygłosił mowę dziękczynną pod adresem obecnego w studiu zaskoczonego Antoniego Macierewicza. Dalej sprawy potoczyły się nad wyraz szybko. Były aktor zaczął pracować w programie "Pytanie na śniadanie extra", aby niedługo potem zostać współprowadzącym "W kontrze" emitowanym na antenie TVP Info.
Przypadek? Tak tłumaczył Jakimowicz, ale komentatorzy nie mieli wątpliwości, że osoba bez kompetencji i dziennikarskiego przygotowania nie dostaje takich propozycji.
O tym, że wpuszczenie Jakimowicza na Woronicza było decyzją zdecydowanie pochopną, świadczą afery, jakie towarzyszyły i wciąż towarzyszą byłemu aktorowi.
Chodzi przede wszystkim o jego skandaliczne zachowanie w sieci, werbalne atakowanie innych ludzi, groźby czy homofobiczny język, za który kilkukrotnie z mediów społecznościowych znikały jego profile.
Warto też wspomnieć o krępujących sytuacjach przed kamerą świadczących, że Jakimowicz nigdy nie powinien przed nią trafić. Do tego oczywiście doszła też sprawa procesu wytoczonego Piotrowi Krysiakowi, który niedawno prawomocnie przegrał oraz atakowanie przedstawicieli polskiego show-biznesu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrisona Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.