Jej ostatnie słowa. Trudno uwierzyć, że Amy Winehouse w to wątpiła
Od tragicznej śmierci gwiazdy soulu i R&B 23 lipca mija 12 lat. Ochroniarz Amy Winehouse zdradził, jakie ostatnie słowa wypowiedziała w jego obecności.
Amy Winehouse była uznawana za jedno z największych odkryć świata muzyki. Dostrzeżono ją, gdy miała 16 lat. Wkrótce potem artystka podpisała swój pierwszy kontrakt i w 2003 roku wydała pierwszy album zatytułowany "Frank". Zaledwie druga płyta "Back to Black" okazała się ostatnią.
W ostatnich latach jej życia cały świat patrzył, jak gwiazda się wyniszcza. Odurzona występowała na scenie i coraz częściej trzeba było przerywać jej koncerty. Toksyczne małżeństwo z uzależnionym od narkotyków Blakem Fielder-Civilem okazało się dla niej równią pochyłą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odeszli w 2023 roku. Pozostaną w naszej pamięci
23 lipca 2011 r. Amy Winehouse została znaleziona martwa w swoim domu w Londynie. Jej ciało odkrył ochroniarz Andrew Morris. To on jako ostatni widział gwiazdę żywą.
W rozmowie z "Daily Mirror" mężczyzna zdradził, jak wyglądało ich ostatnie spotkanie. Winehouse miała odsłuchiwać swoje stare nagrania i w pewnym momencie powiedziała: "Rety, naprawdę umiem śpiewać!".
- Odpowiedziałem: »No jasne, że umiesz«. Ona wtedy powiedziała, że gdyby mogła to wszystko oddać, by tylko przejść ulicą bez problemu, zrobiłaby to - wyznał Andrew Morris.
Gdy później wrócił do niej, wydawało mu się, że gwiazda śpi. Dopiero kilka godzin później próbował ją dobudzić, ale Winehouse była już martwa. Oficjalnym powodem śmierci piosenkarki było zatrucie alkoholowe. Po kilku tygodniach abstynencji wykryto u niej ponad 4 promile alkoholu.