Zrobiło się groźnie. Wyprowadzili go ochroniarze
Johnny Depp przez aferę z Amber Heard stracił w oczach wielu fanów, którzy poznali jego agresywne oblicze. Mimo to jego popularność jest ogromna, o czym świadczą ostatnie wydarzenia w Manchesterze. Fani Deppa nie odstępowali go na krok i gdyby nie drużyna ochroniarzy, byłoby niewesoło.
Przypomnijmy, że 1 czerwca zakończył się proces Johnny Depp kontra Amber Heard. Aktor pozwał byłą żonę o zniesławienie i wygrał, choć zamiast żądanych 50 mln dol. ława przysięgłych przyznała mu 15 mln dol. Amber Heard w odpowiedzi na zarzuty domagała się 100 mln dol., ale musi zadowolić się 50 razy mniejszym odszkodowaniem (czytaj więcej tutaj).
W trakcie odczytywania werdyktu w sądzie w Fairfax w stanie Wirginia tylko Amber Heard była obecna na sali rozpraw. Johnny Depp kilka dni wcześniej wrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie zaczął trasę koncertową z wirtuozem gitary Jeffem Beckiem.
Po serii występów w Londynie zespół udał się do Manchesteru. Depp wystąpił tam w The Apollo Theatre, ale zanim dotarł na miejsce, musiał przedrzeć się przez tłum fanów czekających godzinami pod hotelem gwiazdora. Ci najwytrwalsi mogli liczyć na autograf, a nawet wspólne zdjęcie.
Po koncercie było to samo. Fale wielbicieli wlewały się z każdej strony, gdy Depp próbował wydostać się tyłem z hali koncertowej mieszczącej 3,5 tys. ludzi. Aktora przez cały czas otaczała grupa ochroniarzy, którzy w pewnym momencie dosłownie wzięli go pod ręce i wyprowadzili energicznie z rozentuzjazmowanego tłumu.
Przez oskarżenia stawiane Deppowi przez byłą żonę aktor stracił wiele lukratywnych ofert pracy. Przez łatkę "żonobijcy" został skreślony z obsady kolejnej części "Piratów z Karaibów" i "Fantastycznych zwierząt". Szaleństwo w Londynie i Manchesterze pokazuje jednak, że Depp cały czas cieszy się gigantyczną popularnością. Co było również widoczne w reakcjach internautów na proces z Heard.