Justyna Żyła dalej komentuje rozbieraną sesję zdjęciową. Zdradza, jak zareagowała rodzina
- Moim zamiarem nie było wykorzystywanie przykrej sytuacji życiowej do promocji siebie – mówi w rozmowie z "Fleszem" żona Piotra Żyły.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Gdy opublikowała pierwszy wpis w mediach społecznościowych o tym, że mąż ma kochankę, że będzie się rozwodzić - chcąc czy nie - została celebrytką. Opowiadała już o swoim życiu prywatnym, wywlekła brudy z małżeństwa. A potem była rozbierana sesja zdjęciowa dla "Playboya". Była nawet ustawka z paparazzi dla jednego z brukowców.
Trudno się dziwić, że przez wielu została skrytykowana. Po fali hejtu, jaki wylał się na nią za pranie rodzinnych brudów w mediach społecznościowych, wydawało się, że nie będzie już dalej rozmawiać z dziennikarzami i – co więcej – opowiadać o prywatnych sprawach.
Tymczasem we "Fleszu" ukazał się wywiad z Żyłą. Opowiada w nim, że nie żałuje opisania historii jej małżeństwa ze skoczkiem. Zaznacza, że nie chciała w ten sposób promować siebie, a "zainteresowanie wokół jej osoby bardzo ją zaskoczyło".
Zainteresowanie to zdaje się tylko podgrzewać. Mówi o planach na przyszłość (chce założyć kanał na Youtubie), o tym, czy jest towarzyską osobą (źle znosi samotność) i jak wygląda teraz jej życie (zaczęła nową pracę, prowadzi bloga). Żyła opowiedziała też oczywiście o sesji dla "Playboya".
- Rodzina była przeciw sesji. Głównym argumentem było oczywiście to, że jestem matką, mam małe dzieci, że to nie wypada. Ale uznałam, że przykładną Matką Polką byłam przez większość mojego życia. Zostałam mamą bardzo wcześnie. Dokładnie w moje osiemnaste urodziny dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Później szybko wzięliśmy ślub. Piotrek miał dziewiętnaście lat – tłumaczy.
Zapytana o to, czy skoczek pogratulował jej sesji, odpowiedziała: - Mam teraz z nim o wiele poważniejsze tematy do omówienia niż moja sesja. W dodatku w okolicy naprawdę trudno było kupić „Playboya”, być może wzbudził takie zainteresowanie, że sprzedał się na pniu? Od razu wyjaśniam: Piotrek nie pomógł mi w załatwieniu tej sesji, bo i takie rzeczy czytałam na swój temat.
Wspomniała też, jak wyglądało życie u boku znanego sportowca.
- Piotrek niczego nie udaje. Taki jak jest w telewizji, taki był i w domu. Oczywiście lubię jego poczucie humoru, chociaż potrafił mi robić takie dowcipy, że wygadywał głupoty, które później trafiały na Youtube’a. Wreszcie się przyzwyczaiłam, że on po prostu taki musi być. Choć ostatnio widzę, że trochę się zmienił. Zaczął się nosić elegancko. Chyba zapatrzył się na Maćka Kota – opowiada.
- Marzę o stabilizacji, ale przede wszystkim – żeby moje dzieci były zdrowe. Krótko mówiąc, chciałabym być szczęśliwa. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się coś zrobić dla siebie. Przez wszystkie lata mojego małżeństwa z Piotrem byłam właściwie sama. On wyjeżdżał na zawody czy obozy sportowe, ja zostawałam w domu z dziećmi. Takie życie siłą rzeczy trochę mnie przytłoczyło. Dzisiaj mogę przynajmniej powiedzieć, że nie mam sobie nic do zarzucenia, że dane mi było widzieć pierwsze kroki moich dzieci, ich uśmiechy, słyszeć ich pierwsze słowa – zdradziła.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.