Kazik Staszewski o problemach ze słuchem. "Nie podchodzę do tego jak do dramatu"
- Lekarze powiedzieli: zmienić pracę, przestać pracować w hałasie - powiedział Kazik Staszewski w niedawnym wywiadzie. Lider Kultu opowiedział, jak radzi sobie z problemami ze słuchem.
Kazik Staszewski przyznaje, że Kult jest najgłośniej grającym polskim zespołem rockowym. I nie da się ukryć, poziom natężenia dźwięku i energii, jaką wytwarza na koncertach, jest naprawdę imponujący.
Praca muzyka to jednak nie tylko koncerty, ale też liczne próby i sesje nagraniowe, słowem – praca w praktycznie ciągłym hałasie. Idzie za tym utrata słuchu, która jest dużym ryzykiem zawodowym i przypadłością muzyków. Boryka się z nią nie tylko lider Kultu, ale wielu innych artystów.
Przeczytaj też: "Kult-Film": Będzie dokument o Kaziku Staszewskim i zespole Kult
Właśnie z tego powodu w 2016 r. wycofał się z życia publicznego Brian Johnson z AC/DC. Ku uciesze fanów jednak, pojawiły się doniesienia, że Johnson jest w świetnej formie, wraca do pracy z zespołem, a dzięki specjalnym dousznym wkładkom może pracować bez obaw o kolejny uszczerbek na słuchu.
Kazik Staszewski także doznał sporej utraty słuchu. - Lata na scenie mocno mi jednak słuch poharatały - mówił dwa lata temu w wywiadzie dla "O!Kultura".
W niedawnej rozmowie z TVN24 opowiedział, jak radzi sobie z tym, że nie słyszy już tak dobrze, jak kiedyś. Wyjawił, że utrata słuchu w jednym uchu sięga nawet 70 proc., w drugim jest niższa, ok. 40 proc. - Mi lekarze oczywiście również to samo powiedzieli: zmienić pracę, przestać pracować w hałasie, ale co ja miałbym innego robić? – pytał w wywiadzie.
Fakt, że muzyk słyszał coraz słabiej, był na tyle męczący, że Staszewski udał się do laryngologa. Pomoc, jaką otrzymał, przyniosła efekty. Muzyk od kilku lat nosi specjalistyczne aparaty słuchowe, które pomagają mu w życiu codziennym. - Słyszę śpiew ptaków, szum drzew, kumkanie żab. Bardzo wiele fajnych rzeczy zacząłem słyszeć po przerwie – stwierdził w "Faktach po południu".
Podczas koncertów i występów na scenie Staszewski ich jednak nie używa. Jak sam przyznał, nie korzysta nawet z odsłuchu. Uważa bowiem, że w przeciwnym razie między artystą a widzami pojawia się niepotrzebny dystans. I z koncertów właśnie ma zamiaru rezygnować.
Jak stwierdził w rozmowie z TVN24, będzie koncertować i grać tak długo, jak długo ludzie będą chcieli go słuchać. Do swojej przypadłości zaś podchodzi rozsądnie i z dystansem. - Podchodzę do tego nie jak do jakiegoś dramatu, dużo gorsze rzeczy mogły mnie dopaść - dodał w wywiadzie. Co więcej, potrafi z tego żartować.
- Muszę powiedzieć że mam przewagę nad ludźmi dobrze słyszącymi. Dopiero jak sobie zafundowałem aparaty, dotarło do mnie w jakim potwornym hałasie my żyjemy. I ja mogę sobie ten hałas wyłączyć zawsze. Wyjmuję sobie aparaty, a wy musicie w tym hałasie siedzieć 24 godziny na dobę – podsumował dowcipnie w rozmowie z TVN24.