Kingo, dlaczego? A mogło być tak pięknie
Rzadko się zdarza, a wręcz graniczy z cudem, by twarz polskiej gwiazdy była widoczna we wszystkich najważniejszych mediach na całym świecie. Kinga Rusin dokonała tego, publikując zdjęcie z Adele na swoim Instagramie. Dobę później ze wszystkiego się wycofała, a my pytamy: dlaczego?
Kinga Rusin, która nie wiedzieć jak, znalazła się na imprezie po Oscarach organizowanej przez Beyonce i Jay-Z, spełniła nie tylko swoje, ale i nasze marzenia. Bo kto nie chciałby zrobić sobie zdjęcia z wychudzoną Adele, uczyć się tańca od Jay-Z, poplotkować z Beyonce o kieckach i zjeść pizzy z Charlize Theron?
Post Rusin o pooscarowych wydarzeniach brzmiał jak sen. Trudno się dziwić, że obiegł media z prędkością światła, szczególnie, że polska dziennikarka była jedynym łącznikiem między światem Hollywood ukrytym za zamkniętymi drzwiami a zwykłymi śmiertelnikami. Wszak sama wspomniała o tym, że goście musieli oddać telefony od razu przy wejściu.
Tajne przyjęcie, o którym nikt miał nie wiedzieć, dzięki Kindze Rusin stało się jawne. I umówmy się, kto na jej miejscu, nie zrobiłby tego samego? Rusin spotkała idoli światowej popkultury, miała ich na wyciągnięcie ręki. Co więcej, weszła z nimi w relacje! Trudno się dziwić, że chciała to oznajmić całemu światu. Zachowała się jak każdy z nas, czyli jak podekscytowana fanka.
Na jej miejscu piszczelibyśmy z zachwytu na widok Bradleya Coopera i nie mogli się otrząsnąć po choćby kontakcie wzrokowym z Beyonce, a co dopiero rozmowie z nią.
Rusin tak to opisywała na Instagramie.
"Tylko ok. 200 osób, na małej, klubowej przestrzeni, z najlepszą muzyką, z zakazem robienia zdjęć (powyższe to wyjątek poimprezowy). Ulica zamknięta i pilnie strzeżona, wejście kuchennymi drzwiami, żeby nie dało się nikogo sfotografować. Impreza, na której wszyscy mogą się wyluzować i zaszaleć! Każdy dostaje na wejściu... kapcie (nie weszłam w tę opcję) i bawi się bez skrępowania do białego rana. Zaczęło się od rozmowy z Adele o moich szpilkach (namawiała mnie na kapcie, które sama miała na nogach). Szczerze, nie poznałam jej, bo jest teraz szczupła, jak przecinek! Gadałyśmy, zaśmiewając się do momentu, kiedy powiedziała, jak się nazywa...😉. Rozmowa z Adele była przepustką do miłej konwersacji z Rihanną. A później już było totalne szaleństwo!" - pisała w swoim sławnym już poście, który niedługo potem zagościł na stronach internetowych magazynu "People”, amerykańskiego "Elle”, brytyjskiego "Daily Mail” czy telewizji Fox News.
A był to zaledwie początek relacji, która wywołała burzę nie tylko w Polsce.
"Jay-Z uczył mnie układu tanecznego (bezskutecznie bo skomplikowany, ale za to było śmiesznie). Beyoncé, patrząc na mój brokatowy, świecący garnitur, stwierdziła ze śmiechem, że ją przyćmiłam (miała na sobie ciemnogranatową, welurową suknię). Z Leo DiCaprio tańczyłam przez chwilę za rękę (taka była konwencja, a ja stałam obok), otoczony wianuszkiem dziewczyn Bradley Cooper posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego że jego też rozśmieszył mój taniec z Jayem Z. Charlize Theron zaproponowała mi kawałek pizzy, kiedy z ciekawości zajrzałam do pudełka, które niosła (do jedzenia była do wyboru pizza, kawior, ostrygi lub homary)" - kontynuowała Rusin.
Po takiej relacji spodziewaliśmy się jeszcze więcej. Mieliśmy nadzieję na rozmowę z Kingą o kulisach, jej emocjach i 5-minutowej światowej sławie. Zamiast tego otrzymaliśmy... usunięcie sławnego posta i mgliste tłumaczenie.
"Kochani, już nie mam siły odpisywać każdemu dziennikarzowi z osobna (od Polski po Nową Zelandię i Peru) więc napiszę tu, żeby zamknąć sprawę: z oczywistych względów, nie będę udzielać wywiadów ani polskim, ani zagranicznym mediom na temat opublikowanego przeze mnie w poprzednim poście zdjęcia, które obiegło świat. Chowam go do archiwum. To było szaleństwo, którego nie przewidziałam. Czas odpocząć i trochę się wyspać - w ciągu ostatnich dni spałam raptem parę godzin" - napisała nad ranem w środę i zablokowała możliwość komentowania.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Być może na taką decyzje Rusin wpłynęło to, co wydarzyło się po publikacji w Polsce. Sieć zalały memy z Kingą i opisanymi przez nią gwiazdami. Zamiast gratulacji, których zapewne się spodziewała, musiała zderzyć się z szyderstwami, a nawet jawną krytyką. I trzeba jasno powiedzieć, że nie była ona chybiona. W końcu na przyjęciu znalazło się 200 osób, które dostały jasne wskazówki - zero zdjęć i relacji. 199 z nich zastosowało się do reguł, Rusin się wyłamała. I choć rozumiemy jej ekscytację, trudno nie ocenić negatywnie zachowania dziennikarki. Szczerze wątpimy, że ktokolwiek zechce ją zaprosić na podobny event ponownie.
Po poście z Adele zostało wspomnienie. Kinga, która jeszcze w poniedziałek była na ustach wszystkich i spełniała nasze marzenia o życiu w Hollywood, w środę wróciła do normalnego życia niczym Kopciuszek po balu. I nawet nie ma pantofelka na pamiątkę, a po całej historii pozostał niesmak.