Kora: zaprzeczając stereotypom
Nie bała się eksperymentować, nie bała się w pełni wykorzystywać swojego potencjału, nie bała się otwarcie zaprzeczać stereotypom dotyczącym kobiecości, nie bała się uciekać od ideału pięknej wokalistki, śpiewającej piękne piosenki. Bez niej dzisiejsza scena muzyczna, a wręcz szerzej: współczesna polska kultura, nie byłyby tym, czym są.
Zmarła Olga Jackowska, znana jako Kora, jedna z najbardziej oryginalnych i znaczących wokalistek na rodzimej scenie muzycznej w całej jej historii. To artystka, miarą wielkości której jest nie tylko ogromny zestaw nieśmiertelnych utworów, w których można usłyszeć jej głos, ale przede wszystkim - ilość stereotypów, które obaliła, granic, które przekroczyła i schematów, które za jej sprawą przestały istnieć.
To był jeden z ikonicznych obrazów polskich lat 80.: na swój sposób piękna, łysa dziewczyna z wściekłością w oczach, mroczna, a jednocześnie demoniczna, śpiewająca mocnym, niemal męskim głosem piosenki, które bez trudu odczytywać można było jako metaforę sytuacji, w jakiej była wówczas Polska. Były w niej z jednej strony szarość i brak nadziei, a z drugiej - nieskrywany zew wolności, potrzeba ucieczki, nawoływanie do zachowania siebie, niezależnie od tego, jak bardzo było to trudne w czasach późnego PRL-u.
Kora była wtedy wokalistką, ale zarazem twarzą zespołu Maanam, alternatywnej grupy rockowej, założonej w połowie lat 70. I to właśnie przede wszystkim za sprawą piosenek, które znalazły się na kilku wczesnych płytach tej formacji, wydanych w pierwszej połowie lat 80., stała się ikoną tamtych czasów. Nawet jeśli wtedy nie było to jeszcze oczywiste, dziś widać bardzo wyraźnie, jak oryginalny był jej wizerunek, jak bardzo kontestował wiele kanonicznych kwestii związanych z miejscem artystki na scenie muzycznej i miejscem kobiety w społeczeństwie.
Kora to kobieta, która nie była tylko stojącym za mikrofonem ładnym dodatkiem do grających na instrumentach mężczyzn. Przewyższała ich swoją twórczą siłą, dominowała nad nimi mocą swojej ekspresji. Nie była tylko bierną odtwórczynią wyznaczonej dla niej roli: wokalistką śpiewającą przygotowane dla niej teksty. Miała bardzo wyraźny wpływ na brzmienie grupy i kształt jej piosenek.
Fascynujący był także sam jej głos i sposób śpiewania. Nie poruszała się w wokalnej przestrzeni wyznaczonej wówczas dla śpiewających artystek, za nic miała wykonywanie ładnych melodii delikatnym głosem. Krzyczała, szeptała, przechodziła płynnie z bardzo wysokich do bardzo niskich rejestrów, uderzała w bardzo ryzykowne rejony wokalnej ekspresji. Nie bała się zabrzmieć przesadnie mocno, nie wahała się śpiewać z pozoru nieładnie, wbrew zasadom, daleko od schematów. W jej podejściu czuć było otwartość na nawet najbardziej ryzykowne eksperymenty, a zarazem coś, czego kultura wówczas nie przyznawała kobietom - pewność siebie, pełną świadomość swoich możliwości i odwagę korzystania z wszystkich dostępnych sobie środków ekspresji.
Bardzo ważnym dopełnieniem jej muzycznego talentu był wyrazisty i oryginalny sceniczny image. Był on całkowicie na przekór ówczesnym ideałom kobiecości i piękna, wyznaczanym z jednej strony przez dostępne w bardzo ograniczonym zakresie amerykańskie seriale, w rodzaju „Dynastii”, z drugiej - przez dostępne w jeszcze mniejszym stopniu, zachodnie czasopisma o modzie i lifestyle’u, takie jak iście kultowa wówczas „Burda”, z trzeciej wreszcie - przez to, co prezentowały inne gwiazdy sceny muzycznej, obsypane od stóp do głów brokatem i ubrane w jaskrawe, święcące stroje.
Kora stawała na scenie w kostiumach, które były surowe, szare, minimalistyczne, bardzo skromne, ale jednocześnie - mocno wyzywające. Już tylko sam prosty gest ogolenia głowy do zera okazywał się poważnym wyzwaniem rzuconym rodzącemu się dopiero przemysłowi piękna, narzucającego kobietom konieczność bycia atrakcyjnymi. Kora według tamtych kanonów z pewnością nie była kobietą, o której mieli marzyć mężczyźni. A jednocześnie trafiała bardzo mocno w gusta tych, którzy kontestowali modę na grzeczne, eleganckie, pozbawione swojego zdania i głosu lalki.
Z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie, że przez lata torowała drogę wszystkim artystkom, które nie chciały wypełniać kulturowego zapotrzebowania na stereotypowo piękne dziewczyny za mikrofonem. Poszerzała na polskiej scenie muzycznej przestrzeń eksperymentu, poszukiwań, niekonwencjonalnych sposobów ekspresji. Co ciekawe jednak - w ciągu ostatniego ćwierćwiecza trudno znaleźć artystki, którym udało się zbudować na tyle wyrazisty, a zarazem kulturowo istotny wizerunek. Tym samym Kora pozostawała i pozostanie jeszcze długo prawdziwą legendą.