Krystyna Sienkiewicz: rodzina walczy o majątek. Pojawiają się nowi "spadkobiercy"
Krystyna Sienkiewicz zmarła dwa lata temu, ale walka o jej spadek dopiero się rozkręca. Choć wskazała jedynego spadkobiercę, chętnych do majątku jest znacznie więcej.
Z woli pani Krystyny willa na Bielanach i reszta majątku wartego ok. 3 mln zł miała trafić do jej bratanka, Kuby Sienkiewicza. Jego pełnomocnik już teraz wie, że sprawa uznania testamentu będzie się ciągnęła co najmniej do nowego roku.
Obejrzyj: Skonfliktowana rodzina Sienkiewicz walczy o spadek w sądzie
- Sprawa się bardzo przeciąga. W zeznaniach świadków padają nazwiska kolejnych osób, które mogą mieć jakąś wiedzę. Sąd ich wzywa, a czas biegnie - powiedział "Faktowi" mecenas Adam Bratkowski.
Jego zdaniem dużym problemem będzie przesłuchanie Ukrainki, która pracowała dla Krystyny Sienkiewicz.
- To proceduralnie jest bardzo skomplikowane. Kobieta musi być przesłuchana w polskim konsulacie na Ukrainie, a pytania będą przesłane na miejsce przez sąd w Warszawie – mówił mecenas.
Jakby tego było mało, o spadek zaczynają walczyć kolejni członkowie rodziny artystki, którzy oprócz dalekiego pokrewieństwa nie mieli z nią wiele wspólnego.
- Ma być m.in. przesłuchana żona Kuby, z którą on od jakiegoś czasu nie mieszka. Pojawiła się także druga żona brata Krystyny Sienkiewicz, matka jego przyrodniej siostry. Ta przyrodnia siostra, która mieszka w Norwegii też liczy na jakieś pieniądze. Po publikacjach prasowych coraz więcej rąk wyciąga się po majątek aktorki – twierdzi Bratkowski.
Pierwsze problemy z uznaniem testamentu były związane z tym, że Sienkiewicz sporządziła dwa różne dokumenty. W jednej zapisała wszystko bratankowi. Druga dotyczy wyłącznie wydziedziczenia adoptowanej córki Julii Przyłubskiej, która obecnie jest osobą ubezwłasnowolnioną.
Pełnomocnik Przyłubskiej podważył przyczyny wydziedziczenia jego klientki i walczy o przyznanie całego majątku adoptowanej córce.