Kulisy rozstania roku. Chodzi o pismo, które wysłał w jej imieniu?
Jeśli myśleliście, że to koniec medialnych doniesień o okolicznościach najgłośniejszego rozstania tego lata, to chyba nie znacie Dody. Informacje "Super Expressu" rzucają nowe światło na to, co mogło zajść między zakochanymi.
A miało być tak pięknie! Doda szukała szczęścia w miłości w telewizyjnym programie Polsatu, a ono znalazło ją samo jeszcze przed emisją show. Związek z Darkiem Pachutem szybko trafił zarówno na Instagram, jak i do kolorowych gazet.
Rosły i przystojny podróżnik i ratownik medyczny skradł serce piosenkarki. Były wspólne wyjazdy, fotki, nawet pojawili się razem na rozdaniu nagród Fryderyki. Niestety także i ta relacja gwiazdy nie przetrwała próby niedługiego czasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Cichopek i Hakiel. Te rozstania gwiazd zszokowały Polaków
Nie minęło dużo czasu, a mężczyzna już był widziany z kolejną atrakcyjną blondynką. Opublikował nawet oświadczenie na Instagramie, które nie daje już żadnej nadziei: "Pokazując swoje szczęście poszliśmy w całkowicie złą stronę, do której nigdy nie powrócimy…" - napisał.
Teraz "Super Express" podaje informacje, które mogą rzucić nowe światło na całą tę sytuację. "Kryzys w ich związku zaczął się kilka tygodni temu, kiedy artystka została zaproszona do współpracy przy nowym utworze Smolastego. Według scenariusza, w teledysku pojawiały się naprawdę gorące sceny" - czytamy w tabloidzie.
Ponoć do ekipy produkcyjnej dotarło pismo, które ktoś wysłał w imieniu Dody. "Pojawiło się tam zdanie, że Doda będzie miała duże nieprzyjemności w domu, jeżeli będzie odgrywać sceny uczuciowe z raperem, w piosence, która opowiada o miłości". To miało być tą kroplą, która przelała czarę goryczy. Doda postawiła na siebie i zakończyła relację.
Można mieć też na uwadze, że te plotki mają jedynie wypromować nowy wideoklip Dody doniesieniami o gorących scenach, a żadnego pisma być może nigdy nie było. Ciekawe, czy Pachut naprawdę nie doda już nigdy nic od siebie?