Lori Loughlin przyzna się do winy. Jest oskarżona o łapówkarstwo
Lori Loughlin, która została oskarżona o przekupienie władz uczelni, by przyjęto jej córki na studia, chce pójść na ugodę. Spędzi 2 miesiące w więzieniu.
Lori Loughlin oraz jej mąż zostali oskarżeni o wpłacenie ponad pół miliona dolarów władzom Uniwersytetu Południowej Kalifornii w zamian za przyjęcie córek na studia. Ponadto usłyszeli także zarzuty w związku z praniem brudnych pieniędzy poprzez fikcyjną organizację charytatywną. Żałowała tego, co zrobiła, ale jednocześnie wierzyła, że stawiane jej zarzuty są nieprawdziwe.
Laughlin i jej mężowi grozi 50 lat więzienia. Do tego mogą zostać obciążeni grzywną w wysokości około 1,2 mln dol.
Teraz Loughlin i jej mąż chcą pójść na ugodę. Jeśli przyznają się do winy, Loughlin zostanie skazana na dwa miesiące więzienia, 150 tys. dolarów kary, dwa lata nadzoru i 100 godzin prac społecznych. Jej mąż dostanie 5 miesięcy więzienia, 250 tys. dolarów, dwa lata nadzoru i 250 godzin prac społecznych. Rozprawa ma odbyć się 22 maja.
Zobacz także: najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
Oprócz Loughlin afera dotyczyła także Felicity Huffman z "Gotowych na wszystko", która miała zapłacić 15 tys. dol. za specjalne ulgi dla córki podczas egzaminu kwalifikacyjnego. Dziewczyna miała otrzymać dwukrotnie więcej czasu na rozwiązanie testu, a zadaniem sprawdzającego egzaminatora było niedopuszczenie do błędnych odpowiedzi na kartce.
W głośnym skandalu pojawiło się także nazwisko Williama "Ricka" Singera, właściciela firmy, która zajmuje się rekrutacją do szkół wyższych. Według doniesień miał on budować fałszywe profile kandydatów, których kreował jako najlepszych sportowców. Następnie negocjował z trenerami z danych uczelni, by przyjęli ich do reprezentacji szkolnych.
Singer działał także na etapie egzaminów wstępnych. Zatrudnił doradcę z prywatnej szkoły na Florydzie, żeby zdawał egzaminy na studiach w imieniu uczniów lub poprawiał ich odpowiedzi. Zamożni rodzice płacili za taką usługę 15-75 tys. dol.