Małgorzata Potocka walczy o życie. "Czuję się strasznie"
Szefowa Teatru Sabat szykowała się do premiery nowego spektaklu i najprawdopodobniej podczas próby zaraziła się koronawirusem od jednej z tancerek. Potocka już trzeci tydzień przebywa w szpitalu w poważnym stanie.
To nie jest dobry rok dla Małgorzaty Potockiej. Właścicielka teatru muzyczno-rewiowego Sabat w Warszawie najpierw ucierpiała z powodu pandemii (miesiącami nie mogła wystawić żadnej sztuki). A gdy rząd zluzował obostrzenia, jej teatr padł ofiarą ulewy i trzeba było wykonać kosztowny remont. Niestety to nie koniec zmartwień byłej żony Jana Nowickiego.
Potocka w rozmowie z "Super Expressem" wyznała, że od trzech tygodni przebywa w szpitalu i boi się o swoje życie. – Boję się, że przestanę oddychać. Czuję się strasznie, kaszel mnie dusi, jestem podłączona pod tlen. Dostaję leki, kroplówki – mówiła właścicielka Sabatu.
Strach potęguje fakt, że pięć lat temu przeszła operację na otwartym sercu. Miała wstawioną sztuczną zastawkę aorty. Potocka autentycznie boi się, że jej serce przestanie bić, bo jest "sztucznie utrzymywane przy życiu".
Ale mimo czarnych myśli Potocka nie traci nadziei. Wierzy, że wyzdrowieje i będzie mogła wrócić do ukochanego teatru na premierę spektaklu musicalowo-rewiowego "Broadway-Warszawa", którą zaplanowała na 19 listopada.