Martyna Wojciechowska o macierzyństwie i związku. "Wciąż jestem starą panną z kotami"
Martyna Wojciechowska w "Pani" mówi m.in.: - Mając 45 lat, spotkałam kogoś na tyle mądrego i dojrzałego, że potrafi dać mi całkowitą wolność.
Martyna Wojciechowska kocha podróże. Od zawsze pociągał ją świat i odkrywanie tego, co nieznane. Ale gdy urodziła córkę Marysię, musiała trochę przewartościować życie. W najnowszej rozmowie z magazynem "Pani" mówi:
- Wcześniej za nikim nie tęskniłam, świat pochłaniał mnie tak bardzo, że nie miałam na to czasu. Ale najpierw zalała mnie fala gigantycznego poczucia obowiązku. Musiałam sobie wiele rzeczy przewartościować i to był bolesny proces. Na początku chciałam, żeby ktoś mi zwrócił moje poprzednie życie. Brakowało mi dzikości, wolności, niezależności, nieoglądania się na nikogo.
Później w życiu Wojciechowskiej nastąpił zwrot w zupełnie innym kierunku:
- A potem przyszedł etap, kiedy wszystkie decyzje podejmowałam w oparciu o dobro córki, swoje potrzeby odsunęłam na dalszy plan. Czułam, że ja sama znikam. Długo szukałam balansu między jednym a drugim. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nie jestem idealna i popełniam błędy, ale jestem bardzo dobrą mamą, najlepszą, jaką potrafię być. Także dlatego, że umiem zadbać o siebie. Jeśli chcę wychować córkę na silną kobietę, muszę jej dawać odpowiedni przykład.
Zobacz także: Martyna Wojciechowska: "To, co kiedyś było absolutnie szokujące i przełomowe, dziś jest standardem"
Wojciechowska mówi, że nigdy nie krzyczy na swoją córkę, nie kłóci się i potrafi kontrolować negatywne emocje. Za to coś innego stanowi dla niej problem:
- Największym wyzwaniem okazało się pokazanie córce mojej słabości. Tego, że ja też czasem czegoś nie wiem, że jest mi źle, że poszukuję. A przede wszystkim, że też płaczę. Czułam, że tylko tak mogę w niej rozwijać empatię - mówi Wojciechowska.
Jest silną kobietą, ale potrzebuje miejsca, w którym będzie mogła odpocząć od ciągłej walki. Pomaga jej w tym partner, Przemysław Kossakowski.
- Dla mnie dom to miejsce, w którym zdejmuję zbroję, odkładam miecz i zwyczajnie kładę komuś głowę na kolanach. To dla mnie nowe doświadczenie. Mam wielkie szczęście, że mój partner ma niesłabnące poczucie humoru i niezależnie od dramatyzmu sytuacji zawsze potrafi spojrzeć na nią z dystansu.
Wojciechowska zażartowała, że mimo nowego związku, wciąż jest starą panną z dzieckiem i dwoma kotami, bo nigdy nie wyszła za mąż.
- Wiem, że wiele kobiet mierzy się z presją, że powinny mieć partnera, bo tylko wtedy są coś warte. A przecież kobieta nie musi być z kimś, żeby fantastycznie sobie radzić. Nigdy nie potrzebowałam przeglądać się w oczach mężczyzny. Po prostu, mając 45 lat, spotkałam kogoś na tyle mądrego i dojrzałego, że potrafi dać mi całkowitą wolność. Są momenty, kiedy hasam przez afrykańską sawannę aż po horyzont, tak jak to robiłam do tej pory, a są też takie, kiedy upadam, a on pomaga mi się podnieść. Ale sama również sobie poradzę.