"Co to jest?!". Ludzie patrzą na ręce Wojciechowskiej. Wy też popatrzcie
Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski, choć są zaręczeni od ponad półtora roku, nie chcą o tym opowiadać. Ostatnio jednak dziennikarka zrobiła wyjątek i uchyliła rąbka tajemnicy na temat pierścionka, którego dostała od ukochanego.
Martyna Wojciechowska jest jedną z tych gwiazd, które stronią od czerwonego dywanu i informowania mediów o każdym wydarzeniu w swoim życiu. Nigdy nie opowiadała otwarcie o swoich partnerach, ale nie ukrywała też, że kilka razy przyjmowała oświadczyny i aż dwa razy uciekała przed ślubem. W końcu, po kilku latach bycia singielką, postanowiła się ustatkować. Jej wybrankiem został kolega ze stacji, Przemek Kossakowski.
Dziennikarze długo ukrywali, że łączy ich coś więcej niż tylko przyjaźń. Gdy w końcu oficjalnie się przyznali, w mediach zaczęło się istne szaleństwo. Para jednak studziła nastroje i tak, jak to ma w zwyczaju, niczego zbytnio nie komentowała. Wystarczy choćby wspomnieć, że o zaręczynach Martyny i Przemka świat dowiedział się dopiero... po półtora roku po fakcie. Gdy stało się pewne, że Kossakowski poprosił ukochaną o rękę, wszyscy zaczęli przyglądać się błyskotce na palcu jego wybranki.
- Szczegóły są owiane tajemnicą, ale mogę powiedzieć, że jest to absolutnie kosmiczny pierścionek z fragmentem meteorytu. Reszta jest tajemnicą Przemka. Ale mogę powiedzieć, że lubię być zaskakiwana i lubię zaskakiwać. W tym względzie jestem zwolenniczką bardzo miłych niespodzianek - powiedziała w rozmowie z Plotkiem.
Jedno jest pewne. Jeśli zakochani rzeczywiście zdecydują się zawrzeć małżeństwo, media jak zawsze dowiedzą się o tym jako ostatnie.