Meghan Markle i książę Harry oszukali poddanych? Ich syn Archie może być starszy, niż wszyscy myśleli
Meghan Markle i książę Harry znów na celowniku zagranicznej prasy. Tym razem zarzuca się im, że zataili prawdziwą datę urodzin swojego syna. Ponoć Archie wcale nie przyszedł na świat 6 maja 2019 r., a dwa tygodnie wcześniej. Fanów tej teorii nie brakuje.
Meghan Markle ma nieprzerwanie pod górkę. Odkąd dołączyła do rodziny królewskiej, stała się głównym tematem plotek i bohaterką licznych skandali. Gdy wraz z księciem Harrym opuściła pałac i zamieszkała za oceanem, krzywdzących ataków paradoksalnie zaczęło jeszcze przybywać. Ostatnio znów (tym razem wraz z mężem) znalazła się na ustach wszystkich. Powód? Brytyjska pisarka doszukała się oszustwa związanego z narodzinami syna pary.
Wszyscy fani rodziny królewskiej pamiętają datę 6 maja 2019 r. To właśnie wtedy ogłoszono, że o godz. 5:26 czasu brytyjskiego na świecie pojawił się długo wyczekiwany syn Meghan Markle i księcia Harry'ego. Archie Harrison Mountbatten-Windsor urodził się w prywatnym szpitalu Portland w Westimnster i od razu zyskał spore grono fanów.
Do dziś nie byłoby w tym jednak nic zadziwiającego, gdyby nie teorie wysnute przez Lady Colin Campbell. Brytyjska pisarka i dziennikarka specjalizująca się w tematyce dynastii Windsorów podważyła datę urodzin Archiego.
Jak można przeczytać w książce "Meghan i Harry. Prawdziwa historia", syn Meghan i Harry'ego urodził się... dwa tygodnie wcześniej niż widnieje w oficjalnym dokumencie. Dowodem mają być słowa księcia.
Pisarka utrzymuje, że 8 maja 2019 r. (czyli dwa dni po oficjalnych narodzinach) Harry powiedział, że jego syn "bardzo się zmienił w ciągu ostatnich dwóch tygodni". Oprócz tego, świeżo upieczeni rodzice długo nie chcieli pokazać noworodka światu (Kate i William zrobili to zaledwie kilka godzin po narodzinach swoich dzieci).
Czyżby było coś na rzeczy? A może książę Harry po prostu się przejęzyczył?