Michał Witkowski wspomina Korę: "Samotna gwiazda na morzu bezguścia"
Michał Witkowski poznał Korę w 2005 r. Wokalistka sama do niego zadzwoniła z zaproszeniem na obiad.
Mimo że Kora od pięciu lat zmagała się z chorobą nowotworową, to jej śmierć dla wielu była szokiem. Wybitna wokalistka zrobiła wiele dobrego dla polskiej muzyki. Była wyrazistą osobowością wobec której ciężko było przejść obojętnie. Michał Witkowski miał okazję poznać Korę. To ona zapoczątkowała tę znajomość.
- To było lato 2005 r., czyli ja świeżo po "Lubiewie" i przeprowadzce do Warszawy. Albo wróciłem od Arkadiusa z Brazylii, albo właśnie tam leciałem, w każdym razie miałem coś podać, przekazać i stąd nagle zadzwoniła Kora. Normalnie, "dzień dobry, Michasiu, jestem Kora, przyjdź do nas jutro na obiad" - wspomina Witkowski we "Wproście".
Pisarz wspomina, że drzwi otworzyła mu Kora z Ramoną na ręku. Wyglądała jak milion dolarów. Witkowski wspomina, że gwiazda była do niego bardzo pozytywnie nastawiona.
- Lubiła ciotki, lubiła gadać z nimi o kapeluszach, lubiła gejów - napisał Witkowski.
ZOBACZ TAKŻE: Kora miała wolę walki i ogromną chęć życia. "Mogłabym żyć jeszcze tysiąc lat"
Michał Witkowski pamięta, że podczas pierwszego spotkania siedzieli na tarasie warszawskiej willi przy zielonej herbacie. Towarzyszył im Kamil Sipowicz. Rozmawiali o literaturze, ponieważ Kora była bardzo oczytana.
- Trudno było chwilami powiedzieć czy się kłócą, czy grają przede mną jakąś sztukę, czy sami się już przedrzeźniają. Widać było, że stanowią bardzo zgrany jeden organizm - ocenił związek Kory z Sipowiczem.
Gwiazdor podkreśla, że wiele go łączyło z wokalistką. Oglądali podobne filmy, czytali podobne książki, słuchali tej samej muzyki.
Witkowski o stylu Kory
Michał Witkowski, który słynie też z zamiłowania do mody, podkreśla, że Kora była niezwykle stylową gwiazdy. W odróżnieniu np. od Beaty Kozidrak.
- Co do jej stylu ubierania, była samotną gwiazdą na morzu bezguścia, jakie serwowało nam Opole i telewizja. Porównajcie sobie jej wyrafinowane kreacje z taką chociażby Beatą Kozidrak.
Według Witkowskiego, Kora miała różne style, które nawzajem się wykluczały.
Depresja
Pisarz wspomina również, że Kora okresowo miała straszliwe depresje.
- Akurat byłem u Arkadiusa w Londynie, jak dzwoniła i całymi godzinami trzeba było ją uspokajać, pocieszać, jak Arek nie miał siły, to ja przejmowałem słuchawkę.
Witkowski opowiedział też festiwalu w Opolu, gdzie Kora zaprezentowała piosenkę "Głęboko w sercu". Wówczas wokalistka przegrała z Dodą.
- No i tłumaczyłem jej, że jak się jest Korą, to choćby się milion tysięcy razy przegrało i tak się nie można porównywać z nikim poza może garścią światowych gwiazd typu i kalibru Davida Bowiego. No ale artyści, nawet wielcy, tego nie rozumieją. "No i nagrodę dostała Doda... Ta nasza elektorda" - powiedziała wtedy Kora - opowiada Witkowski.
W magazynie "Wprost", Michał Witkowski wyznał, że niewiele potrafi powiedzieć o śmierci Kory.
- Każde zdanie będzie banałem, w stylu, że największa, że charyzmatyczna, że strata. Dla mnie śmierć to koniec języka. Jako człowiek niewierzący po prostu zostaję z pustymi rękami. Powiedziałabym coś na pożegnanie, ale nie mam do kogo.