Trwa ładowanie...

Mrozu: Zrzuciłem z siebie presję. Działam na własnych zasadach

- Obawa przed zmianą często sprawia, że ją odsuwasz, nie chcesz wyjść ze strefy komfortu. A ja teraz wiele rzeczy zacząłem od zera. I mogę cytować tylko klasyczny tekst WWO: "nie bój się zmiany na lepsze" - mówi Mrozu o płycie "Złote Bloki". Sukces związany z płytą zaowocował zdobyciem przez niego aż pięciu statuetek na Fryderyk Festiwal 2023. Przypominamy wywiad z artystą.

Mrozu: Albumy "Zew" i "Aura" mnie zdefiniowały na nowo, a "Złote bloki" to potwierdzają  Mrozu: Albumy "Zew" i "Aura" mnie zdefiniowały na nowo, a "Złote bloki" to potwierdzają Źródło: AKPA, fot: AKPA
d4fshaj
d4fshaj

Urszula Korąkiewicz: Mrozu, twoja kariera nabrała koloru! Nawiązując do twojej piosenki, wszystko zamienia się w złoto?

Mrozu: W końcu wszystko toczy się tak, jak to sobie wymarzyłem. Jestem bardzo zbudowany "złotą" trasą i frekwencją na koncertach. Potwierdza tylko to, że jeśli robisz coś z serca, to ludzie wracają do ciebie ze zdwojoną siłą. Widzę, jak ludzie reagują na moje nowe piosenki i że te piosenki naprawdę mają dla nich znaczenie. To dla mnie naprawdę złoty czas. Mam fantastyczny zespół, superrepertuar, który czuję i który przede wszystkim wypływa ze mnie naturalnie.

Słuchacze wychwytują naturalne nawiązania do Tadeusza Nalepy i Breakoutu. Zdarza się, że piszą wprost, że Nalepa byłby dumny z tego brzmienia.

To górnolotne porównanie, ale bardzo miłe. Często pojawia się w rozmowach, wspominał o tym nawet ostatnio Kuba Wojewódzki, ale szczerze mówiąc, kiedy wchodzę do studia i nagrywam nowe piosenki, nie myślę o tym. Może po prostu jestem tym brzmieniem przesiąknięty.

d4fshaj

Zawsze byłem zainspirowany Breakoutem, Tadeuszem Nalepą, Czesławem Niemenem. Dzięki tacie, który stawiał mi ich za wzorce. Korzystam z dziedzictwa polskiej i amerykańskiej muzyki, ale robię to po swojemu. Staram się na wszystkim zostawiać swój sznyt. Myślę, że udało mi się wypracować styl, który wyróżnia się na polskiej scenie.

Zobacz wideo: Tomasz Organek: brak kontaktów międzyludzkich wpływa na nas destrukcyjnie

Powiedz, kiedy odnalazłeś ten swój kierunek? Co było impulsem, by znacznie odejść od popu i zacząć czerpać z bluesa?

Nie zdecydowałem się grać inaczej z dnia na dzień. To się zmieniało z piosenki na piosenkę. Najbardziej wyrazistym tego przejawem była płyta "Rollercoaster", z takimi numerami jak "Jak nie my to kto" czy "Nic do stracenia". Sukces tej płyty spowodował, że zapragnąłem zrobić cały album z posmakiem retro, z bluesowym sznytem. To był też moment, w którym zacząłem więcej pracować nad głosem, głos też mi dojrzał, zdałem sobie sprawę, że jestem w stanie śpiewać zupełnie inaczej. I postanowiłem to wykorzystać.

d4fshaj

Do tego doszła praca z zespołem, większe obycie z żywymi instrumentami, a nie tylko cięcie sampli. Mogłem to w końcu wszystko poczuć i każda kolejna piosenka przybliżała mnie do mojego dzisiejszego stylu. Chociaż prawdziwym przełomem była dla mnie piosenka "Szerokie wody". Albumy "Zew" i "Aura" mnie zdefiniowały na nowo, a "Złote bloki" to potwierdzają.

Inaczej postrzegasz tworzenie muzyki?

d4fshaj

Od pewnego czasu stawiam na to, żeby mieć dobre piosenki. Po prostu. Dbam o to, by pisać dobre teksty, bo myślę, że to właśnie słowa są tym, co tworzy najsilniejszą więź ze słuchaczem. Owszem, liczy się chwytliwa melodia, świetny riff, refren, który zostanie w głowie na dłużej, ale aranżacji możemy mnożyć mnóstwo. To tekst stanowi o piosence.

Cała sztuka w tym, by zamknąć w paru słowach emocje i przedłożyć je słuchaczowi poprzez melodię. Teksty, które są szczere, płynące z serca udowadniają, że wszyscy jesteśmy z jednej gliny, mamy podobne doświadczenia, przeżycia. I ta szczerość znajduje zrozumienie i fajny odbiór wśród słuchaczy. Poczułem to wyjątkowe porozumienie i chciałbym to dobre wrażenie jak najdłużej utrzymać.

d4fshaj

Twój styl jest rozpoznawalny, ale kiedy słyszysz opinie, że ten retro sznyt nie przystaje do dzisiejszych czasów, do dzisiejszej rzeczywistości, to co myślisz?

Zdaję sobie sprawę, że gatunek, który uprawiam, nie jest najmodniejszy. Nieszczególnie się tym przejmuję. Oczywiście, śledzę co się dzieje we współczesnej muzyce i ta muzyka mi się podoba. Wiem, że muszę orientować się w trendach i kierunkach. Ale to, że idę pod prąd, daje mi niezłą satysfakcję. Nie muszę brać udziału w żadnym wyścigu. Owszem, fajnie jest zaskakiwać słuchaczy, ale w jakiejś recenzji wyczytałem "Mrozu wprawdzie nową płytą nie zaskoczył, ale nikt tego zaskoczenia też nie potrzebował".

Spotykam się za to z opiniami, że płyty "Zew", "Aura" i "Złote bloki" to swojego rodzaju tryptyk i że można byłoby ewentualnie ten rozdział zamknąć. Ale ja nie jestem na etapie decydowania o nowym kierunku ani tym bardziej zamykania czy otwierania żadnych rozdziałów. Jestem za to otwarty na to, żeby zrealizować jakiś bardziej współcześnie brzmiący projekt. Ale na razie bawię się czerpaniem z muzyki czarnej, sięgam do korzeni muzyki amerykańskiej. Zaprezentowałem kolejną barwę, jest więcej funku, więcej radosnego brzmienia. Co będzie dalej? Zobaczymy! Też mam apetyt na różne eksperymenty.

Mrozu Kayax, Materiały prasowe
MrozuŹródło: Kayax, Materiały prasowe, fot: Zuza Krajewska

Mówisz o tym, że "Złote bloki" są płytą na trudne czasy, odtrutką. A dla ciebie muzyka, pisanie tekstów są formą terapii?

Kiedy tworzysz, naturalnie wyrzucasz z siebie pewne emocje. Dla mnie praca jest jednocześnie pasją, zabawą. To niesamowite uczucie, kiedy zdajesz sobie sprawę, że możesz kreować brzmienie i do tego takie, do którego chce ci się tańczyć. Kiedy wymyśliliśmy z chłopakami "Złoto", to ze dwie godziny sami tańczyliśmy do niego na dywanie. Ale to, że potrafimy się bawić muzyką, nie zmienia faktu, że traktujemy to, co robimy bardzo poważnie.

d4fshaj

Te piosenki często są poważne. Tyle że moim zdaniem muzyka oprócz uniesień i wzruszeń powinna nieść ze sobą radość. Pełnić praktyczną funkcję: wyzwalać radość i energię. Staram się też tak prowadzić koncerty, by było w nich dużo rock and rolla, dużo czadu. Angażuje publikę tak, by mogła się wyżyć tak jak i ja wyżywam się na scenie. Koncert to moment odcięcia, kiedy skupiasz się na byciu tu i teraz, na tej jednej czynności. Jak medytacja. Chcę dawać ludziom coś, co chociaż na chwilę pozwoli im się oderwać.

Czyli koncert ma spełniać funkcję katharsis.

Zdecydowanie. Możemy się wyżyć, wyrzucić z siebie emocje. Zresztą, przecież podczas terapeutycznych grupowych sesji nie brakuje ćwiczeń, w których trzeba się np. wykrzyczeć. Na koncercie możesz to robić bez skrępowania. Widzę po reakcjach po koncertach, że te emocje jeszcze długo w ludziach rezonują. To też pokłosie tego, że kultura długo była zamknięta. Jeszcze bardziej doceniliśmy jej rolę.

d4fshaj

Sam pamiętam, że na początku lockdownów wywołał niedowierzanie, później wyparcie, w końcu pogodzenie się, ale z wielką niewiadomą, kiedy to wszystko i czy w ogóle wróci. Łapałem się na tym, że oglądałem zdjęcia i filmiki z koncertów czy festiwali i myślałem, że to jakieś science fiction. Czasami nie zdajesz sobie sprawy, ile twój koncert znaczy dla ludzi i dla samego siebie. Teraz gramy nowy set i jest w nas sporo świeżości, ale kiedy gramy coś, co nam wydaje się stare i nieco nudzi, zawsze znajdzie odbiorcę, który słyszy to po raz pierwszy, przeżywa to tu i teraz i że to dla niego ważne.

I jak się odnalazłeś w tym czasie, bez grania, bez koncertów?

Finansowo jako autor miałem pewną poduszkę. Ale nie robię tego wszystkiego wyłącznie dla pieniędzy. Poczułem z czasem, że mój nastrój siada, że podkopuje go niepewność, kiedy i czy w ogóle wrócimy do grania. Człowiek szczęśliwy to ten, który ma cel i sens w życiu. Moim jest pisanie i granie muzyki i kiedy jednego z tych elementów zabrakło, zaczęło robić się krucho.

Musiałem więc podgrzewać ten drugi, kreatywny aspekt mojej natury. Kiedy zdałem sobie sprawę, że tego czasu będziemy mieli zdecydowanie więcej, dużo wcześniej zacząłem inicjować działania związane z nową płytą. Prowokowałem spotkania z moimi muzykami, nawiązywałem współprace z osobami, z którymi dawno chciałem się spotkać zawodowo, jak z DJ-em BRK, Kubą Galińskim czy Vito Bambino, Jareckim itd. Przestój zmieniłem w podkręcenie tempa.

A jak ten czas wpłynął na ciebie psychicznie? Miałeś moment, w którym czułeś, że masz podcięte skrzydła?

Jeśli chodzi o moje wewnętrzne, prywatne rozterki, pewne rzeczy faktycznie się uwypukliły, pozmieniały. Być może ten czas rzeczywiście był czasem oczyszczenia... Ale czy to mi podcięło skrzydła? Wręcz przeciwnie. Mówiąc szczerze, miałem tyle do roboty i tyle spraw do załatwienia, że ten czas pomógł mi to poukładać.

Poza tym, zmieniłem management, wytwórnię, wiele rzeczy zacząłem od zera. I jak się okazało, to był dla mnie naprawdę dobry moment. Obawa przed zmianą często sprawia, że ją odsuwasz, nie chcesz wyjść ze strefy komfortu. Ale ja mogę zacytować tylko klasyka WWO: "nie bój się zmiany na lepsze". Bo dla mnie to nowe otwarcie.

Mrozu Kayax, Materiały prasowe
MrozuŹródło: Kayax, Materiały prasowe, fot: Zuza Krajewska

Co w związku z tym nowym otwarciem chciałbyś jeszcze zrobić? Czujesz presję, że musisz doskoczyć do poziomu, który osiągnąłeś?

To, co chcę zrobić na pewno, to kolejną płytę. Natomiast co do presji, przyznam ci szczerze, że w końcu ją trochę z siebie zrzuciłem. To miało dobre przełożenie i na mnie, i na moich fanów. Ten luz i bezpretensjonalność, które są na tej płycie, najwyraźniej były nam wszystkim potrzebne. Chyba nie byłem jedyną osobą, która potrzebowała materiału, który jeszcze bardziej mnie nie dobije, a trochę podniesie na duchu.

Odrzucenie oczekiwań okazało się uwalniające?

Jest zdrowe. Wiadomo, że mamy ambicje i poprzeczkę stawiamy wysoko, rywalizując samemu ze sobą, ale w tym wszystkim trzeba mieć umiar. Muzyka ma sprawiać radość. Więc czy ja coś muszę? Ja już nic nie muszę, działam na własnych zasadach. Byłoby fajnie, jeśli pozwoli zdrowie, jeszcze długie lata utrzymać w sobie tę iskrę. Jak Stonesi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4fshaj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fshaj