Nie tylko Maryla Rodowicz ma "głodową" emeryturę. Artystów wprowadzano w błąd?
[GALERIA]
Wielu polskich artystów narzeka na niskie emerytury, w tym Maryla Rodowicz. Choć przez lata zarabiali krocie na kolejnych płytach i koncertach, nie każdy z nich dbał o opłacanie składek. Poza tym w dawnych czasach spore grono twórców nie podpisywało umów i żyło z dnia na dzień. Dzisiaj ponoszą tego poważne konsekwencje.
Zdzisława Sośnicka
"Emerytury są nieobliczalnie głodowe. Nasze składki były wpłacane w zależności od tego, ile ZUS pozwolił nam zapłacić. Wszyscy mówią, że "jak nie płaciliście, to nie macie", a to jest błąd. Nie mogliśmy płacić więcej poza sumę, którą nam kazano wpłacić. (...) Nie było tak, że mogę pójść dobrowolnie i zapłacić więcej. Mając takie, a nie inne wpłaty, otrzymałam dwa razy propozycję zapłaty tzw. kominów, czyli większych składek, które gwarantowały mi, jak w tamtych czasach mówiono, wyższe apanaże w przyszłości. Oczywiście nie dotrzymano tego słowa, pomimo moich monitów i moich przypomnień, bo cóż innego może zrobić człowiek w ZUS-ie - tylko przypomnieć” - wyjaśnia skomplikowaną sprawę Zdzisława Sośnicka w rozmowie z portalem plejada.pl.
Piosenkarka przyznaje, że przez takie okoliczności dostaje bardzo niską emeryturę, ale nie zdradziła dokładnej kwoty.
Grażyna Barszczewska
W jeszcze gorszej sytuacji znalazła się aktorka Grażyna Barszczewska, znana z seriali “Londyńczycy” i “Plebania”. Nie zadbała o godne warunki życia na starość.
- W ogóle nie będę miała emerytury, bo pracuję na umowie śmieciowej - wyznała.
Teresa Lipowska
Z kolei Teresa Lipowska z "M jak miłość" godzi się z szarą rzeczywistością. Choć jej emerytura nie należy do najwyższych, cieszy się, że może sobie dorobić pracą w serialu.
- Uważam, że to jest taka średnia emerytura, bo bywają gorsze. To jest tylko i wyłącznie z gaży, czyli z części w teatrze, a nie od żadnych dodatków, filmów czy koncertów (...) Oczywiście, można dyskutować nad tym, czy jest to emerytura wysoka, czy niska, po 60 latach pracy to 2200 (brutto), a 2000 złotych na rękę. Gdybym nie miała takiego wielkiego szczęścia, a w moim wieku to jest wyjątkowe szczęście, że trafiłam na serial, który mi, że tak powiem, uzupełnia tę emeryturę co miesiąc, i mogę sobie pozwolić na parę rzeczy, to byłoby bardzo cieniutko - powiedziała.
Katarzyna Dowbor
Dramatyczna sytuacja nie dotyczy tylko muzyków i aktorów, ale również konferansjerów i dziennikarzy. Dobrze zna to z doświadczenia Katarzyna Dowbor, która wielokrotnie prowadziła koncerty i gale. Jej zdaniem jedynym słusznym rozwiązaniem jest nie pójście na emeryturę. Na taki krok się zdecydowała.
- Wiem, że będę miała niską emeryturę, bo my, dziennikarze, mieliśmy przez te wszystkie lata 50% uzysk, czyli od połowy pensji odprowadzaliśmy podatki. Nas to wtedy bardzo cieszyło, bo wydawało nam się, że kiedy ta emerytura będzie. (...) Myślę, że trochę podniecamy się tymi wszystkimi sprawami, a nie patrzymy na realia. Przez wiele lat sama prowadziłam koncerty, myśmy wystawiali rachunki i płacili 8% podatku. Jak się płaciło niski podatek, to ma się niską emeryturę - przyznaje.