Nie żyje B. Smyth. Młody piosenkarz zmarł na rzadką chorobę
B. Smyth był gwiazdą muzyki R&B, nagrywającą z największymi nazwiskami amerykańskiej branży. O śmierci artysty poinformował jego brat, ujawniając przy okazji przyczynę śmierci 28-latka.
B. Smyth, a właściwie Brandon Smith, zmarł w piątek 18 listopada. Brat artysty zamieścił w mediach społecznościowych żałobny wpis, w którym poinformował, że 28-latek odszedł "dziś rano po walce z chorobą płuc". Okazuje się, że B. Smyth cierpiał na zwłóknienie płuc. Chorobę, która bardzo rzadko występuje u osób poniżej 50. roku życia.
B. Smyth zaczynał jako amator nagrywający covery piosenek Michaela Jacksona i innych ulubionych artystów, które następnie umieszczał na swoim kanale na YouTube. Nastolatek został szybko dostrzeżony i już w 2012 r. nawiązał współpracę z legendarną wytwórnią Motown Records.
Piosenkarz R&B nagrywał z takimi sławami jak 2Chainz, Future, Young Thug i Rick Ross. Jego największym przebojem był kawałek "Twerkoholic" z 2014 r., odtworzony na YouTube i Spotify kilkadziesiąt milionów razy.
B. Smyth - Twerkoholic
W ubiegłym miesiącu do sieci trafił "Twerkoholic part 2". B. Smyth nie mógł świętować nowej premiery, bo przebywał w szpitalu w związku ze swoją chorobą.
"Moje kondolencje dla twojej rodziny i wszystkich, których pobłogosławiłeś swoim pięknym głosem i niesamowitym kunsztem" - napisał w mediach społecznościowych raper Dirty 1000, z którym B. Smyth nagrywał kawałek "Roadrunnin’". Żal ze straty wyraził też DJ Mad Skillz, któremu piosenkarz zawdzięczał swój pierwszy singiel "SnapBack".