Nowe informacje dotyczące oskarżonego o gwałt polskiego zespołu. Członkowie Decapitated staną przed sądem
Opublikowano zeznania, które mogą okazać się przełomowe w sprawie. Jeden ze świadków zdarzenia, który pracował w klubie "The Pin" w Los Angeles, stwierdził, że fanki zespołu oskarżonego o dokonanie gwałtu, były pijane, zachowywały się prowokacyjnie i narzucały się muzykom.
Miesiąc temu członkowie kapeli zostali aresztowani pod zarzutem porwania kobiety i dokonania zbiorowego gwałtu. Do zdarzenia miało dojść 31 sierpnia 2017 r. po koncercie w Spokane w stanie Waszyngton. Obciążające zeznania złożyła przyjaciółka rzekomej ofiary, która również znalazła się w busie zespołu. Według informacji, które przekazała lokalnej gazecie "The Spokesman-Review", kobieta zeznała policji, że jej przyjaciółka miała zostać siłą zmuszona do seksu z członkami grupy w łazience autobusu.
Nowe zeznania świadka mogą okazać się przełomowe dla sprawy. Wolontariusz pracujący w klubie, w którym odbywał się koncert Decapitated, powiedział policji, że widział dwie kobiety przed i po koncercie w zespołowym busie, jak "obłapiały" wokalistę i innego muzyka. Twierdzi, że dziewczyny były natarczywe do tego stopnia, że członkowie grupy wezwali ochronę.
Świadek dodał też, że po koncercie jedna z rzekomych ofiar spożywała jakiś płyn, prawdopodobnie alkohol. Następnie widział, jak kobiety wchodziły do busa, paliły papierosy, a potem jedna z nich rozmawiała przez telefon i była "wyjątkowo wściekła".
4 października 2017 r. dwaj muzycy Decapitated, perkusista Michał Ł. i gitarzysta Wacław K, zostali ekstradytowani z Los Angeles, gdzie przebywali w areszcie, do hrabstwa Spokane. Tam usłyszą akt oskarżenia o porwanie i gwałt. Pozostali dwaj członkowie grupy pozostaną na razie w więzieniu w Los Angeles i będą przetransportowani do Spokane w późniejszym terminie.