Ojciec jednak pomógł Opoździe. Szokująca opinia eksperta
Eksperci są zgodni co do wzrostu wartości Opozdy na rynku reklamowym w związku z rodzinnym dramatem. Ich zdaniem to jest świetny wstęp do budowania personalnej marki. Pytanie, czy aktorce uda się utrzymać szybujące w górę zainteresowanie.
Media od kilku dni żyją rodzinnym dramatem Joanny Opozdy, aktorki, modelki i celebrytki, żony aktora Antoniego Królikowskiego. Nerwowa atmosfera w jej rodzinie narastała już od dawna, kiedy jej ojciec Dariusz Opozda porzucił żonę dla młodszej partnerki. Apogeum nastąpiło w ostatnią sobotę, 8 stycznia, kiedy krewni udali się do jego domu w Busku-Zdroju. Według ich relacji Opozda miał obrzucić ich wulgaryzmami, a potem strzelać z broni myśliwskiej.
Podgrzewanie zainteresowania
Wszystkie portale zajmujące się życiem gwiazd mocno "podkręcają" temat, doszukując się kolejnych odsłon rodzinnego dramatu. Opozda jest zdecydowanie na pierwszych stronach.
Na wykresie popularności wyszukiwania jej nazwiska w serwisie Google widać wyraźnie niemal pionową linię, zaczynającą się właśnie w sobotę.
Takim zainteresowaniem aktorka nie cieszyła się nawet po ślubie z Królikowskim w pierwszej połowie sierpnia 2021 r.
Czy ta popularność przekłada się jakoś na pozycję zawodową aktorki, zwłaszcza w kontekście rynku reklamowego?
ZOBACZ TEŻ: Strzelanina i dramat w rodzinie Opozdy
- Cóż, poetyka życia celebryckiego w mediach wymaga ciągłej obecności i podgrzewania jej za wszelką cenę - komentuje w rozmowie z WP prof. Jacek Dąbała, medioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Ludzie zawsze interesowali się życiem prywatnym celebrytów i nic się pod tym względem nie zmienia. Niektórzy utożsamiają się ze swoimi gwiazdami i kochają je bezkrytycznie, inni są chorobliwie ciekawscy i wścibscy, inni ich nienawidzą i pogardzają nimi, a jeszcze inni po prostu im zazdroszczą. To podgrzewa zainteresowanie i pozwala celebrytom funkcjonować finansowo - mówi prof. Dąbała.
- Jeśli w mediach jesteś rozpoznawalny, to zarabiasz niezależnie od swojej wiedzy, kompetencji i umiejętności. To taka optymistyczna medialna prawidłowość, która może też gwieździe bardzo zatruć życie, a nawet być groźna. Warto o tym pamiętać.
Dobry wstęp do budowania osobistej marki
Specjaliści w dziedzinie rynku reklamowego są zgodni: to, co się teraz dzieje wokół Opozdy, to znakomity wstęp do budowania jej osobistej marki, personal brandu, czyli rozpoznawalnego nazwiska i twarzy.
- Paradoksalnie w tym pierwszym momencie zdobywania popularności liczy się przede wszystkim sam fakt rosnącej rozpoznawalności, a nie to, z czego ona wynika - tłumaczy Szymon Sikorski, szef firmy Publicon, specjalista w dziedzinie reklamy.
- Kiedyś bardzo się zżymałem na słynne powiedzenie o tym, że "nieważne, jak mówią, byle nie przekręcali nazwiska". Dziś mam wrażenie, że ta zasada rzeczywiście dobrze oddaje to, co się obecnie dzieje na rynku reklamowym. Na pierwszym etapie budowania marki naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, z czego wynika popularność.
Strzelanina i dramat w rodzinie Opozdy
W przewrotny sposób można uznać, że potwierdzają to nawet ci, którzy... nie chcą się na ten temat wypowiadać. Są bowiem osoby, zajmujące się rynkiem medialnym, które całą aferę uznają za niepoważną. Ich zdaniem nie przełoży się ona w żaden sposób na konkrety związane z kontraktami i stawkami.
Jedna z nich, pytana o skutki afery Opozdy dla jej pozycji na rynku medialnym, nie zgodziła się na komentowanie tej sprawy na łamach Wirtualnej Polski, określając całą sprawę jako kryminalną i pitavalową, a nie marketingową.
- Ale przecież "dramy" rodzinne znakomicie "podbijają" widzialność danej osoby - komentuje Sikorski. - Na początku ludzie jej jeszcze nie oceniają, ale dzięki takim sprawom na pewno zapamiętują twarz i nazwisko. A to świetny start do budowania kariery. Owszem, szybko pojawią się hejterzy, to nieuniknione, ale wraz ze wzrostem ich liczby, będzie rosła także grupa osób, które aktorkę będą wspierać. I spodziewam się, że tych ostatnich będzie więcej.
Teraz trzeba utrzymać popularność
Czy można już dziś przewidywać bardziej konkretnie, jak wzrośnie pozycja Opozdy i kwoty, które będzie mogła inkasować za kontrakty reklamowe?
- Jest na to zdecydowanie za wcześnie - ocenia Sikorski. - Najważniejsze jest dziś pytanie, czy uda się jej utrzymać dłużej to przebijające sufit zainteresowanie, wykorzystać potencjał, który dziś zyskała. Firmy szukające ambasadorek czy ambasadorów, "twarzy" dla swoich produktów czy usług, zwracają dziś uwagę przede wszystkim na trwałość popularności. A więc to właśnie na tym powinna się teraz skupić aktorka, jeśli chce wykorzystać korzyści, które daje jej ten rodzinny dramat.
Afery z ojcami
Rodzinne dramaty nie od dziś pojawiają się w tle wielkich karier medialnych czy artystycznych. Często podnoszą poziom popularności danej osoby, choć potrafią bardzo niszczyć jej życie prywatne.
Tak było np. w przypadku angielskiej wokalistki Amy Winehouse. Ostatnie miesiące jej życia wypełnione były nie tylko alkoholowo-narkotykowymi skandalami, ale także narastającym konfliktem z ojcem, który próbował zarobić jak najwięcej na popularności córki. Czasem igrając nawet jej życiem. Skończyło się to tragicznie - śmiercią artystki z powodu przedawkowania i wycieńczenia organizmu.
Z ojcem walczy także od dawna amerykańska wokalistka Britney Spears. Kilka tygodni temu media żyły procesem sądowym, w którym artystka próbowała wyzwolić się spod prawnej kurateli rodzica. W jej przypadku okazało się to znakomitym mechanizmem zwiększającym popularność. Proces świetnie posłużył zwiększeniu zainteresowania artystką, która artystycznych powodów do sławy nie dostarcza już od dawna: jej ostatnia płyta ukazała się pół dekady temu, a chwałę miała tylko w tytule.
Zupełnie inny przykład przyniósł niedawno polski świat aktorsko-polityczny. Głośnym echem odbiły się listopadowe ekscesy Wojciecha Olszańskiego, który publicznie głosił antysemickie hasła i wykonywał kontrowersyjne happeningi w publicznych miejscach.
Aktor i domorosły polityk jest ojcem aktorki, Michaliny Olszańskiej. Początkowo chciała zareagować w mediach na jego zachowanie, ale koniec końców zrezygnowała. Konsekwentnie milczy do dziś w tej sprawie, nie próbując w żaden sposób wykorzystywać ogromnego zainteresowania mediów, którymi przez moment cieszył się Olszański.
Opozda wyraźnie stosuje inną taktykę. Czas przyniesie odpowiedź, ile na tym zyska, ile straci w kontekście swojej pozycji na rynku reklamowym.