Open'er kontra Pol'And'Rock. Na który festiwal warto się wybrać?
Do wczesnych godzin porannych w niedzielę trwa Open'er Festival. Czy warto tam jeszcze jechać? A może lepiej poczekać na Pol'And'Rock w Kostrzynie nad Odrą. Porównujemy dwa najważniejsze letnie festiwale muzyczne w Polsce.
Festiwale muzyczne urosły do głównej atrakcji wakacji, niczym obowiązkowy wyjazd do Chorwacji. Oczywiście głównie dla ludzi młodych. To oni uwielbiają letnie festiwale i mają z czego wybierać. Dla nas – starszych – słowo festiwal może się kojarzyć z Opolem, Kołobrzegiem czy Zieloną Górą (festiwal piosenki radzieckiej) – grzecznym siedzeniem w amfiteatrze i kiwaniem się w takt piosenek Połomskiego.
Ale od tego zamierzchłego czasu słowo festiwal zmieniło znaczenie: to teraz wielkie, kilkudniowe zjazdy młodzieży, która przez kilka dni mieszka na polu namiotowym, pije rozwodnione piwo i słucha swoich idoli na kilku scenach i w gigantycznych namiotach.
Można zapytać, co takiego atrakcyjnego jest w staniu w tłumie kilkudziesięciu tysięcy ludzi w pełnym słońcu (lub ulewnym deszczu), czekaniu w kolejkach do zapełniających się powoli toi-tojów i płaceniu wygórowanych cen za wodę, piwo i belgijskie frytki z food trucka.
A jednak dziesiątki, setki tysięcy młodych ludzi najeżdżają na pola pod Gdynią czy w Kostrzynie, by spędzić kilka dni na nowoczesnym festiwalu.
Co ich przyciąga?
Porównajmy dwa najbardziej znane festiwale muzyczne: Open'er w Gdyni z Pol’And’Rock (dawniej Woodstock)
w Kostrzynie nad Odrą.
Korpofestiwale
Oczywiście festiwal w Kostrzynie ma jedną podstawową i wyraźną przewagę nad Open'erem i wszystkimi innymi festiwalami (Off, Tauron Nowa Muzyka, Sunrise). Jest mianowicie darmowy. To jest nie do przecenienia. Biorąc pod uwagę, że bilet na jeden dzień Open'era to 290 zł, a karnet na cały festiwal to 640 zł (z polem namiotowym nawet 740 zł), robi to podstawową różnicę dla kieszeni i stanu umysłu młodej osoby.
Dostać trzy dni zabawy za darmo – to jeden z lepszych prezentów, jaki można dać młodemu, ścibiącemu każdy grosz człowiekowi. Nic dziwnego, że tereny festiwalowe w Kostrzynie zamieniają się w gigantyczne morze namiotów, które właściwie podchodzą pod samą scenę. Biorąc pod uwagę, że scena na Pol’and’Rock umiejscowiona jest w dolinie, a namioty porozstawiane są na okolicznych wzgórzach, można mieć piękny widok na scenę właściwie z namiotu, jeśli jest strategicznie rozstawiony.
Dla młodych ludzi, którzy nie mają bogatych rodziców, nie byli w stanie oszczędzić dużej sumy przez rok albo nie zarabiają jeszcze na siebie, Kostrzyn za friko jest lepszą opcją niż Open'er, który z tej perspektywy jawi się jak jakiś korpo-festiwal, nastawiony na wyciśnięcie ostatniej złotówki z kieszeni zagubionego i podpitego małolata. Jedzenie jest tu niemiłosiernie drogie, a poza tym firmy mają w Gdyni swoje stoiska, namioty i hostessy przechadzające się po festiwalowym polu. Można więc trafić na stoisko popularnej whisky, gdzie gra DJ, a drinka poda ci piękna barmanka, ale zapłacisz za to odpowiednio wysoką cenę.
Oczywiście, Pol'And'Rock też nie mógł wzgardzić sponsorską ofertą korporacji: w końcu dlatego, jest darmowy, że płacą na festiwal swoją lwią część browary, bank czy światowa korporacja wytwarzająca popularny napój gazowany. Ale na pewno jest o wiele mniej kapitalistyczny niż Open'er.
Nocny Kochanek jako headliner?
Muzycznie – co kto lubi. Open'er ma bogatszą ofertę aktualnych megagwiazd, które koncertują za duże stawki. To teraz Kylie Minogue, a w zeszłych latach m.in. Radiohead, Foo Fighters, Depeche Mode, Arctic Monkeys, Red Hot Chili Peppers czy Bruno Mars. Open'er stał się wielowątkowy i wielogatunkowy: poza wcześniejszym rockiem gitarowym, dużo tu teraz hip hopu, muzyki elektronicznej, techno i popu (np. Pharrell Williams, Dua Lipa).
Pol’and’Rock – jako festiwal darmowy – nie może pozwolić sobie na takie gwiazdy i takie nazwiska. Mniejszy nacisk jest tu na gwiazdy zagraniczne, jeśli w ogóle za taką można uznać Skunk Anansie czy zespół Lordi, niespodziewaną fińską gwiazdę Eurowizji z 2002 roku. W Kostrzynie gwiazdami są zespoły polskie: Kult, Lao Che, Nocny Kochanek, Acid Drinkers czy Krzysztof Zalewski. Pol’And’Rock daje także szansę występu zespołom metalowym, punkowym czy reggae, które są praktycznie nieznane w polskich mediach i grają w domach kultury i piwnicach w mniejszych polskich miejscowościach.
Ogólnie można odnieść wrażenie, że Open'er jest bardziej festiwalem wielkomiejskim, dla bardziej zamożnej, snobistycznej młodzieży z dużym kieszonkowym; a Kostrzyn dla tych wszystkich niezrozumiałych i wytykanych palcami lokalnych punków i ”metalowców” z małych miejscowości PiS-owskiej prowincji.
Kostrzyn w dużej mierze kontynuuje tradycje zbuntowanego Jarocina z lat 80., który to festiwal mocno tkwi w świadomości Jurka Owsiaka. Natomiast Open'er chciałby raczej być polskim Roskilde czy Glastonbury. Co nie jest zresztą żadnym zarzutem.
Żarełko też za friko?
Co do rzeczy za friko: jeszcze niedawno w tzw. wiosce Kriszny na Woodstocku w Kostrzynie można było dostać darmową michę wegańskiego jedzenia. Przygotowywały je w pocie czoła odziane w pomarańczowe szaty kobiety - wyznawczynie (swoją drogą nie widziałem tam mężczyzny uwijającego się w kuchni). Teraz te posiłki kosztują około 7 zł.
W każdym razie na Pol’And’Rock działa cała wioska Kriszyny, która co rano urządza jakąś szaloną paradę z mantrowaniem wokół posągu. Z drugiej strony zobaczycie w Kostrzynie księży nawracających i spowiadających zagubioną młodzież w namiocie poświęconym Jezusowi.
Owsiak daje bowiem młodym ludziom przestrzeń do poszukiwań, zadawania pytań, odkrywania siebie. Większość młodych ludzi przyjedzie do Kostrzyna i wyjedzie z niego z miłością do Metalliki i Acid Drinkers, ale może niektórzy po drodze odkryją jeszcze coś dla siebie. W wielkim namiocie ASP (Akademii Sztuk Przepięknych) Owsiak daje młodzieży szansę na spotkanie z Anją Rubik (edukacja seksualna), sędzią Igorem Tuleyą (praworządność), Mariuszem Szczygłem (sztuka pisana reportaży) czy reżyserem ”Kleru” Wojtkiem Smarzowskim. Owsiak nalega, żeby Kostrzyn był nie tylko festiwalem muzyki, ale też idei: chce uczyć młodych, cynicznych, zniechęconych polityką ludzi samodzielnego myślenia oraz wiary w społeczeństwo obywatelskie.
W ogóle duch Owsiaka – jego wiara w pozytywną przemianę społeczeństwa za pomocą choćby dobroczynności – przenika ten festiwal. Owsiak jest wszędzie, jeździ po terenie festiwalu, zapowiada zespoły zachrypniętym głosem. W dużej mierze to jego festiwal, bo jego wizja powołuje go do życia, co oczywiście przypłaca nie tylko zdarciem głosu, ale też nerwicą – to on musi walczyć z brakiem pociągów PKP, odmową pomocy ze strony polskiej straży pożarnej czy atakami, że festiwal rzekomo jest siedliskiem narkomanii i szerzenia liberalnego światopoglądu.
W tym sensie Open'er jest festiwalem o wiele mniej zaangażowanym. Tu jednak stawia się głównie na dobrą zabawę (co wcale nie jest zarzutem, młodzież musi mieć gdzie się ”wyszumieć”). Są na Open'erze stoiska NGO-sów, są teatry i spotkanie np. z Tomaszem Sekielskim czy Aleksandrą Dulkiewicz. Ale tu idzie się raczej na Kings of Leon niż Igora Tuleyę. Młodzież z dużych ośrodków ma jednak większą możliwość na posłuchanie Olgi Tokarczuk czy Mariusza Szczygła w czasie spotkania autorskiego w dużej księgarni w galerii handlowej. Dla młodzieży z małych ośrodków namiot ASP może być jedyną szansą w roku na spotkanie nazwisk z pierwszych stron gazet.
Do the Locomotion
Paradoksalnie, Kylie Minogue, śpiewająca ”I Should Be So Lucky” na scenie w Gdyni (w nocy z piątku na sobotę, 15 minut po północy), może być muzycznym i rozrywkowym wydarzeniem roku. Ciężko sobie wyobrazić bardziej idealny show tego lata: będzie profesjonalnie, światowo i bardzo wesoło.
Ale jeśli brakuje wam słów prof. Ewy Łętowskiej, Szymona Hołowni i ojca Ludwika Wiśniewskiego, trzeba będzie wybrać się do Kostrzyna. Mimo, że dojazd może być utrudniony. Z wiadomych względów.
Podsumowanie:
Muzyka: Open'er 1 - Pol'And'Rock 0
Wydatki na bilety/pole namiotowe: Open'er 0 - Pol'And'Rock 1
Polityka, sprawy społeczne: Open'er 0 - Pol'And Rock 1
Atmosfera: Open'er 1 - Pol'And'Rock 1
Moda, fantazja festiwalowiczów: Open'er 1 - Pol'And'Rock 1
Brak księży i Jezusa na festiwalu: Open'er 1 - Pol'And'Rock 0
Kolejki po piwo, jedzenie:: Open'er 0 - Pol'And'Rock 0