Smaszcz nadal zmaga się ze skutkami poważnej choroby. "Walczę, żeby nie bolało"
Choć nigdy otwarcie nie opowiadała o przebytej chorobie, wiadomo, że przeszła dwie operacje neurologiczne. Teraz musi się rehabilitować, ale mimo to ból daje o sobie znać.
Ostatnie lata nie były łatwe dla Pauliny Smaszcz. Na początku roku rozwiodła się po 23 latach małżeństwa z Maciejem Kurzajewskim, a następnie podjęła decyzję o rezygnacji z jego nazwiska. Okazuje się, że problemy w życiu osobistym to nic w porównaniu do tego, z czym zmaga się zdrowotnie.
Dwa lata temu przeszła poważne operacje. Miała problemy neurologiczne, które skutkowały niedowładem nogi i stopy. Od tego czasu musi regularnie się rehabilitować, choć przyznaje, że nie jest łatwo zaczynać dzień od bólu.
Przejęta Paulina Smaszcz-Kurzajewska w sądzie
"Walczę każdego dnia, żeby nie bolało, żeby niedowład nie wrócił, żeby onkologia nie dała o sobie przypomnieć. Nie chcę już żadnej operacji. Nie chcę kilkumiesięcznego leżenia na podłodze na Tramalu i w rozpaczy, że samodzielnie nie daję rady. Wiem, że wszystko można stracić i jestem tego przykładem, ale zawsze mamy swoje kompetencje i doświadczenie, dzięki temu można się po człowieczemu odbudować" - napisała Smaszcz w najnowszym poście.
Paulina ma nadzieję na pełen powrót do sprawności, a każdy dzień bez bólu wita z uśmiechem.
- Mam w sobie dużo optymizmu, ja nie choruję na głowę. Ja choruję na kręgosłup i problemy onkologiczne. Mam, co prawda, prawo do smutku, wątpliwości i słabości. Jednak gdy mam zły dzień i wstanę z okropnym bólem, to mówię do siebie: "ej, musisz się ruszyć, choćby zrobić śniadanie, zadzwonić do bliskich. (...) Jutro będzie nowy dzień, nowe problemy. I to jest piękne - dodała w rozmowie z Plejadą.
Trwa ładowanie wpisu: facebook