Pol'and'Rock Festival: Tu odmienności się nie temperuje. Owsiak odczarowuje przykry obraz Polski
Z każdym rokiem coraz więcej ludzi będzie przyjeżdżać do Kostrzyna na festiwal Pol'and'Rock Festival. Im bardziej władze będą walczyć z tym, co rzekomo antypolskie i antykatolickie, im więcej pociągów do Kostrzyna odwołają, tym więcej ludzi tu przyjedzie. To pewne.
Im duszniej będzie w Polsce i im ciaśniej chuligani będą otaczali marsze LGBT, tym więcej ludzi przyjedzie do Kostrzyna. Gdzieś musi być miejsce, w którym będzie można poczuć, choć na chwilę, wolność i radość. Gdzie będzie można być sobą.
W ten weekend goście zza granicy, którzy byli w Kostrzynie, z pewnością uznali, że Polska to najbardziej wolny i przyjazny kraj w Europie. Niech się schowa Holandia i Szwecja. Polska: kraj, gdzie dwie dziewczyny trzymają się swobodnie za ręce, gdzie mężczyźni mogą spacerować w różowych wdziankach. Gdzie ludzie tolerują siebie nawzajem, uśmiechają się do siebie, nie ograniczają swoich swobód. To widać w ich strojach, fryzurach, sposobie bycia.
ZOBACZ TAKŻE: Pol'and'Rock Festival 2019. Podręcznikowe zachowanie uczestników
Wiele osób, z którymi rozmawiałem na Pol'and'Rock Festival powtarzało, że tu czują się, jak w domu, ba, tu czują się lepiej niż w domu. Nikt ich tu nie wytyka palcem, nie ocenia, nie śmieje się z nich. Panuje tolerancja dla tzw. odmienności.
Jurek Owsiak mówił młodym ludziom: ja się nie wtrącam do waszych przekonań politycznych i wiary. A wy nie wtrącajcie się do moich. Tolerujmy się, dajmy sobie nawzajem żyć. Owsiak ze sceny poprosił młodych, żeby powtarzali za nim: będę dbał o mój kawałek ziemi, o mój mały świat, żeby panował na nim szacunek, braterstwo, miłość i przyjaźń. Tak mi dopomóż rockandroll. Młodzi chóralnie przyrzekli mu właśnie to.
Tańcząc w Indonezji
Owsiak ma taki pomysł, żeby wartości z Kostrzyna młodzi ludzie zabierali ze sobą do domów i tak głosili te same wartości: uśmiech, przyjaźń, tolerancja. Hejt mi nie gra! - powtarzał im Owsiak. Czy to ma rację bytu? Będzie trudno, bo żyjemy w czasach, gdzie odmienność się temperuje.
Spotkałem na festiwalu młodą Polkę, która przez rok uczyła się w szkole tańca w Indonezji i zjeździła ten kraj autostopem. To jej pomysł na życie. Takich pomysłów młodzi ludzie na Pol'and'Rock Festival mają tysiące. Swoje własne pomysły na życie. Mylą się ci, którzy sądzą, że jest jakiś jeden wskazany z góry model Polaka i że definiują nas wszystkich te same pragnienia i te same idee. Nie! Można być młodym Polakiem na wiele sposobów. Życia młodych ludzi nie muszą definiować 70-letni nacjonaliści.
Ten festiwal jest i będzie zadrą w sercu wielu polityków. Owsiak wie, jak obecne władze starają się utrudnić mu życie. To nie tylko odwołane pociągi, ale też uznanie festiwalu za przedsięwzięcie podwyższonego ryzyka.
Owsiak: - Najbardziej rozśmieszyło mnie, że władze uznały, że może na festiwalu dojść do napięć w związku z… odwołaniem przez te same władze pociągów. W komunizmie pisało się: ”sklep zamknięty z powodu zamknięcia”.
Co oznacza zgoda na seks?
Ten festiwal to oczywiście nie tylko muzyka. Tu można – w namiocie, na piaszczystej alejce - wpaść na Rzecznika Praw Obywatelskich, na sędziów takich jak Igor Tuleya, paradującego w trampkach. Tu rozstawione są dziesiątki namiotów wszelkich NGO-sów. Jedne walczą z przemocą wobec kobiet, inne krzewią edukację seksualną. Są organizacje prouchodźcze, jest Greenpeace i inne organizacje proekologiczne.
Można się z tego śmiać, ale w systemie oświaty zdewastowanym przez Annę Zalewską, gdzie nie ma zajęć z edukacji seksualnej, lekcji tolerancji czy wiedzy o innych religiach niż katolicyzm, paradoksalnie młodzi ludzie są złaknieni wiedzy. Od najprostszych spraw: kiedy powiedzieć ”tak” na pierwszy seks; po kwestie tego, czym jest buddyzm i dlaczego właściwie polskie sądownictwo jest zagrożone.
Kto i gdzie ma młodym na te pytania odpowiedzieć? Gdzie naszą młodzież edukować, jeśli nie w namiotach na Pol'and'Rock Festival, gdzie nie sięga władza obecnego ministerstwa edukacji. Młodzi ludzie korzystali z tego skwapliwie. Namioty, warsztaty, spotkania, były pełne szukających wiedzy fanów.
Owsiak, przy pomocy setek ludzi, stworzył w Kostrzynie małe miasteczko. Trzeba dostarczyć wodę do pryszniców, zapewnić tysiące przenośnych toalet, musi funkcjonować szpital, trzeba wywozić śmieci. Jest nawet lokalny radiowęzeł Antyradia.
W teorii, skoro mamy tłum, energetyczną muzykę plus piwo, powinno być niebezpiecznie. Ale wszyscy karnie wykonują polecenia Pokojowego Patrolu z czerwonych koszulkach: tu z piwem nie wejdziesz, tu jest strefa dla zespołów. To jest samokontrolujący się tłum. Tłum złożony ze świadomych jednostek. Tłum, którego nikt nie podburza, nikt nie wzywa do nienawiści, tłum, któremu nikt nie każe się bić. To jest radykalne przesłanie w dzisiejszej Polsce.
Oczywiście, głębokim cieniem na festiwalu kładzie się śmierć dwóch osób. Nie znamy jeszcze przyczyn ich śmierci. To tragedia dla rodzin, tragedia dla całej festiwalowej publiki. Nie znaczy to jednak, że sama impreza jest zła, tak jak zły nie jest finał WOŚP dlatego, że zamordowano na nim brutalnie prezydenta Gdańska. Trzeba apelować o umiar, rozwagę i zdrowy rozsądek przyjeżdżających na festiwal i za Owsiakiem powtarzać: Mierz siły na zamiary, nie baw się non stop 24 godziny.
Młodość ma swoje prawa. Najpierw będzie zadawać trudne pytania o sens życia, aby za chwilę, półnaga, szaleć pod sceną. Krzyczeć wraz z zespołem Prophets of Rage: fuck fascism! To przesłanie zrozumiałe i w Waszyngtonie, i w Kostrzynie.
Im bardziej reszta Polski będzie brunatniała, tym bardziej tęczowy, kolorowy i radosny będzie Kostrzyn. To jasne, że z roku na rok będzie w nim coraz więcej młodych ludzi, szukających czystego, nieskażonego nienawiścią powietrza.