Polska straż: "nie można wjechać na festiwal". Ale Niemcy wjechali
Rzecznik lubuskiej straży mówi, że wóz do polania tłumu pod sceną Pol’and' Rock nie mógł tam wjechać ze względów bezpieczeństwa. To dziwne, bo niemiecki wjechał. Nikomu nic się nie stało
Piątkowa noc, godz. 1 w nocy. Koncert Tabu, zespołu reggae, na Pol’and’Rock. Dziesiątki tysięcy ludzi zmęczonych całodziennym upałem widzą wjeżdżający pod scenę wóz strażacki. Ludzie z Pokojowego Patrolu robią wokół wozu krąg, żeby nikt nie dostał się pod koła. Wóz wjeżdża w tłum i zaczyna polewać ludzi. Jest szał, entuzjazm! Fani są zachwyceni – wreszcie wytchnienie od piachu, pyłu, gorąca.
Wicekomendant lubuskiej straży pożarnej Przemysław Gliński odmówił przysłania polskich wozów. Dlaczego? Tłumaczy nam rzecznik lubuskiej straży kapitan Dariusz Szymura: Chodzi o względy bezpieczeństwa. Zwrócono się do nas z prośbą, czy możemy naszymi samochodami wjechać w ten tłum pod scenę. My wyszliśmy z założenia, że stwarza to zagrożenie dla uczestników festiwalu i wyszliśmy z alternatywnym rozwiązaniem dla pana Owsiaka, że użyczymy sprzętu, kurtyn wodnych, żeby organizatorzy sobie z tego skorzystali i to rozwinęli. Pan Owisak z tego nie skorzystał. Biorąc pod uwagę, że to zwarty tłum, imprezy masowej o podwyższonym ryzyku, jest to niebezpieczeństwo, żeby ogromny pojazd się tam poruszał. Alternatywa w postaci kurtyn to lepsze rozwiązanie. Dodam, że na spotkaniu w środę, tuż przed festiwalem, zapytaliśmy organizatora o to, czy przed festiwalem jakieś rozwiązania są przewidywane na wysokie temperatury. I wtedy organizator powiedział, że nie przewidują jakichś specjalnych rozwiązań, że wystarczy im tzw. grzybek.
Problem w tym, że dotąd wozy Ochotniczej Straży Pożarnej co roku wjeżdżały w tłum i było to festiwalową tradycją. W tym roku jednak komendant po raz pierwszy nie wydał na to zgody.
Rzeczywiście straż rozstawiła kurtynę wodną, jednak nie pod dużą sceną, ale w drodze na teren festiwalu, przy Al. Milenijnej. Taka kurtyna produkuje coś w rodzaju mgiełki wodnej.
Tymczasem Niemcy od rana nawadniają teren pod sceną. Byłem świadkiem, jak wóz Feuerwehr polewał pusty właściwie teren pod sceną około godz. 11.30, aby nie kurzył się on w czasie koncertu.
Co ta to rzecznik festiwalu Pol’and’Rock Krzysztof Dobies? – Kurtyny wodne to pomysł absurdalny. Trudno ją postawić pod sceną w bawiącym się tłumie. To, że my musimy walczyć, żeby pomóc ludziom, to jest bardzo słabe. Tu są przypadki zasłabnięcia, kilka razy musiała interweniować służba medyczna i ta woda strażacka by bardzo pomogła. To duża ulga, duży komfort. Publiczność prosiła o tę wodę. Dziwi nas, że musimy o to walczyć. To było dotąd tradycją festiwalu. Dziesiątki razy polskie wozy polewały ludzi. W tym roku jest niestety inaczej.
Dodajmy, że wicekomendant lubuskiej straży Przemysław Gliński kandyduje na burmistrza Wschowy w najbliższych wyborach samorządowych. Z ramienia PiS.