Prawniczka bezlitośnie o Jerzym S. "Lekceważący stosunek do panujących zasad"
Aktor, który w październiku ub.r. spowodował kolizję drogową, będąc pod wpływem alkoholu, znów stanie przed sądem. Niedawno Jerzy S. udzielił wywiadu, w którym zbagatelizował całą sytuację. Prawniczka ocenia, że takie wypowiedzi mogą przyczynić się do ostrzejszego wyroku.
17 października 2022 r. aktor Jerzy S. przejeżdżał przez ulice Krakowa, mając 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Doszło do kolizji jego auta z motocyklistą. W marcu br. zapadł wyrok w sprawie. Artysta za spowodowanie kolizji miał zapłacić 3 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe w wysokości 4,3 tys. zł. Jednocześnie za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu stracił prawo jazdy na trzy lata oraz musiał uiścić 12 tys. zł grzywny i 6 tys. zł wpłaty na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Prokuratura odwołała się od wyroku, uważając wyrok za zbyt łagodny.
Choć aktor przyznał się do winy i publicznie, za pośrednictwem Facebooka syna Macieja, przeprosił, jego ostatnie medialne wypowiedzi podważają wiarygodność przeprosin i zrozumienia, że bezmyślne działanie aktora mogło przyczynić się do śmierci innych uczestników ruchu drogowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pijany kierowca wjechał w plac zabaw. Miał 3,5 promila
W niedawnym wywiadzie dla Plejady Jerzy S. mówił, że prowadzenie auta z 0,7 promila we krwi i spowodowanie kolizji to "błahostka". - Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty - mówił 75-letni artysta, który później wydał oświadczenie, wycofując się z tych bulwersujących słów.
W środę 2 sierpnia ruszył kolejny proces w sprawie występku Jerzego S. Sąd ponownie rozstrzygnie, czy przyznana kara jest odpowiednia. W świetle ostatniego wywiadu zdaniem prawniczki Eweliny Taraszkiewicz istnieje ryzyko, że aktor usłyszy surowszy wyrok.
- Sąd, wymierzając oskarżonemu karę, rozważa zarazem istnienie okoliczności obciążających, jak i okoliczności łagodzących. Postawa oskarżonego, którą wyraził w udzielonych wywiadach, wskazuje na lekceważący stosunek wobec porządku prawnego i prawomocnych orzeczeń sądowych oraz braku zrozumienia ciężaru popełnionego przestępstwa. Pan Stuhr, jak sam przyznał, uważa, że nic się nie stało. Taka postawa świadczy o lekceważącym stosunku do panujących zasad. Sąd może uznać, że brak jest zatem dostatecznych podstaw do złagodzenia wymiaru orzeczonej wobec oskarżonego kary - skomentowała w rozmowie z "Super Expressem".