Rodowicz już zdrowa. Powiedziała, co było dla niej najgorsze
Jakiś czas temu Maryla Rodowicz powiadomiła fanów, że koronawirus jej nie ominął. Na szczęście na najgorsze już z nią. Gwiazda poczuła się na tyle dobrze, aby opowiedzieć o przebiegu choroby.
"Królowa ma coronę" - pisała jeszcze niedawno Maryla Rodowicz. "Nawiedzili mnie kosmonauci, medycy i dobrze się mną zaopiekowali. Czuję się dobrze" - kontynuowała gwiazda. Jej wpis na Instagramie sprzed trzech tygodni wzbudził wtedy spore zainteresowanie. Martwili się nie tylko przyjaciele i znajomi z branży, ale i fani, którzy przesłali gwieździe mnóstwo słów wsparcia.
Od tego wpisu minęły już trzy tygodnie, a Maryla Rodowicz postanowiła opowiedzieć o przebiegu choroby. "Byłam bardzo osłabiona. Zdawałam sobie sprawę, że to może być koronawirus. Wykonałam test, który dał wynik pozytywny" - mówiła gwiazda w wywiadzie dla magazynu "Flesz".
Maryla Rodowicz straciła smak i miała sporą gorączkę. Na szczęście najcięższe objawy utrzymywały się u niej jedynie przez kilka dni. "Po dwóch dniach temperatura spadła najpierw do 38 stopni, potem do 37. Ale wciąż byłam osłabiona, więc dużo wypoczywałam" - mówiła.
"W łóżku z Oskarem". Maryla Rodowicz o pandemii: "Niczego nie wyniosłam z niej dobrego"
Gorsza jednak od wszelkich fizycznych i bezpośrednich objawów choroby okazała się samotność. Syn gwiazdy - Jędrzej Dużyński musiał wyprowadzić się z rodzinnej willi. Pozostałe dzieci też nie mogły wokalistki odwiedzać. Odizolowano ją nawet od gosposi, która na szczęście nie odeszła daleko - przebywała w domku dla gości znajdującym się nieopodal domu artystki.
W tym samotnym, trudnym dla niej czasie Maryla Rodowicz przeczytała kilka książek i eksplorowała internet. A jak wy spędziliście kwarantannę?