Rozłam w rodzinie królewskiej. Książę pakuje walizki
O tym, jak ciężko być "tym drugim" w rodzinie królewskiej, dowiedzieliśmy się w szczegółach od księcia Harry'ego. Okazuje się, że bardzo podobna sytuacja rozgrywa się wśród duńskich "rojalsów".
Rozłam w rodzinie królewskiej. Książę pakuje walizki
Szokiem dla wielu osób było nagłe odejście księcia Harry'ego i jego żony Meghan z rodziny królewskiej, a także wypisanie się z obowiązków wobec monarchii. Harry i Meghan zerwali z brytyjskim tronem 8 stycznia 2022 r. Od tamtej pory udzielili kilkunastu wywiadów, a przede wszystkim Harry napisał autobiograficzną książkę, w której wywlekł wszystkie brudy.
Pozbawianie się tytułów, konflikt księżniczek, kontrowersje wokół wypłat dla księcia - to wszystko wyszło na światło dzienne. Niemal identyczna historia rozgrywa się w Danii. Tamtejszym "tym drugim" jest książę Joachim, który niedawno zdecydował o opuszczeniu kraju i wyprowadzce do Ameryki. To historia na serial!
Joachim, Frederik i ich żony
Głową duńskiej rodziny królewskiej jest królowa Małgorzata II. Wszystko wskazuje na to, że następcą tronu będzie jej najstarszy syn - Frederik. Joachim znalazł się w podobnej sytuacji, co książę Harry w Wielkiej Brytanii. Bez szans na objęcie tronu musiał znaleźć sobie jakiś inny cel w życiu. Ale duńska królowa nie ułatwia zadania.
Jesienią 2022 r. Małgorzata ogłosiła, że czwórka dzieci jej młodszego syna - księcia Joachima - zostaje pozbawiona tytułów książęcych. Mikołaj. Henryk, Feliks i Atena od 1 stycznia 2023 r. będą mogli posługiwać się jedynie tytułami hrabiowskimi. Zamiast "wasza książęca wysokość" będzie się do nich mówiło per "ekscelencjo". Założenie królowej jest takie, by okroić rodzinę królewską do tych, którzy faktycznie będą sprawowali obowiązki wobec monarchii. I zaczęła się afera.
Rozłam w rodzinie
Decyzja królowej wzburzyła ojca pokrzywdzonych dzieci i jego drugą żonę, która urodziła mu Feliksa i Atenę. Książę Joachim ubolewał, że jego starszy brat Fryderyk nie wstawił się za bratankami i bratanicą. W medialnym oświadczeniu wyznał, że jego relacja z następcą tronu jest "skomplikowana". Natomiast Marie w rozmowie z mediami komentowała, że jej dzieci są teraz prześladowane w szkole, bo rówieśnicy żartują z tego, że straciły książęce tytuły. Dramat?
Otóż dramat. Zagraniczne media wskazywały już pod koniec ubiegłego roku, że decyzja królowej może przyspieszyć rozłam w rodzinie, w której już i tak sporo się działo. Teraz pojawiły się doniesienia, że książę Joachim - wzorem Harry'ego i Meghan - zabiera swoją rodzinę do USA.
Z Danii do USA
53-letni książę Joachim ma zacząć pracę w duńskiej ambasadzie w Stanach Zjednoczonych. Formalnie nie dostanie wypłaty za swoją pracę. Duński parlament zgodził się jednak na wypłacanie mu królewskiego stypendium w wysokości - po przeliczeniu - 48 tys. dol. miesięcznie. To różni tę sytuację od historii księcia Harry'ego, który został pozbawiony pieniędzy brytyjskiej monarchii. Joachim pracuje wciąż dla Danii, pełni swoje książęce obowiązki, w porównaniu z Harrym, który utrzymuje się już tylko z komercyjnych projektów.
Podobno zdaniem królowej Małgorzaty to zakończy toksyczną sytuację w rodzinie.
Duńska rodzina królewska
Joachim, Marie i ich dzieci zaczną nowe życie w Stanach Zjednoczonych, gdzie będą mogli mieć większą prywatność. Dziennikarze punktują jednak, że mało prawdopodobne jest, by pełniący wciąż królewskie obowiązki Joachim zaczął udzielać telewizyjnych wywiadów i wywlekać pałacowe brudy.
Kto wie? Może kiedyś wystąpi jak Harry u Oprah Winfrey i odpowie na krążące od miesięcy plotki, że próbował poderwać żonę swojego brata? Kilka miesięcy temu sugerowano bowiem, że prawdziwym powodem odcięcia dzieci Joachima od królewskich przywilejów jest fakt, że brat następcy tronu... jest "głęboko zakochany w księżnej Marii". Szwedzki magazyn "Svensk Damtidning" pisał o sytuacji, jaka miała mieć miejsce na jednej z oficjalnych gal z udziałem rodziny królewskiej - książę Joachim próbował pocałować szwagierkę, czego świadkiem była jego żona. Więcej o tej sytuacji przeczytacie w naszym poprzednim tekście.