Julitta długo się nie poddawała
Pomimo odrzucenia, Julitta Krajewska wciąż szukała kontaktu z ojcem. Kiedy skończyła 18 lat zapukała do jego drzwi.
- Znalazłam jego adres w dokumentach - wyznała. - Mój ojczym pomógł mi dojechać i zostawił na stacji kolejowej, a ja sama poszłam pod jego drzwi. Zapukałam i tak się złożyło, że otworzył. Pamiętam, że był bardzo zaskoczony. Wpuścił mnie do środka, nic nie mówiąc. Przedstawiłam się, weszłam i mieliśmy krótkie spotkanie, zbyt wiele nie pamiętam. Utkwiło mi w pamięci, że powiedział: "Zostałaś inaczej wychowana, ja bym cię inaczej wychował". Nie rozumiałam, bo czułam, że byłam bardzo dobrze wychowana. Na koniec uściskał mnie i dał swój numer telefonu - relacjonowała kobieta.
Krajewska wciąż próbowała nawiązać relacje z ojcem, ale zauważyła, że jego nastawienie zaczęło się zmieniać. Muzyk nie chciał rozmawiać i przestał odbierać telefony. - Zrozumiałam wtedy, że byłam niemile widziana, postanowiłam więc nie ingerować w życie prywatne ojca, wiedząc, że to może być dla niego i jego rodziny niezręczne - dodała w rozmowie z portalem.