Tak wyglądają święta na bogato. Dosłownie
1500 złotych za dobę - w tym spa i kolacja wigilijna na więcej niż 12 dań. Byliśmy w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Polsce, gdzie bywają znani i bogaci, by zobaczyć jak wygląda ich Boże Narodzenie.
Święta Bożego Narodzenia? Tylko w domu. Tylko z rodziną. Tylko przy tradycyjnym wigilijnym stole. Tak na to pytanie odpowiada przeważająca większość Polaków. Ale jednak nie wszyscy. Coraz popularniejsza staje się zupełnie inna forma spędzania świątecznego czasu: kilkudniowy wyjazd do luksusowego hotelu i świętowanie raczej w spa niż przy domowym stole, z niekoniecznie najbardziej lubianym wujkiem czy szwagrem u boku.
Najlepsza ucieczka - luksusowy hotel
Wiele hoteli przygotowało na tegoroczne święta oferty kilkudniowych pobytów w luksusowych warunkach z możliwością korzystania z obficie wyposażonych stref spa. To oczywiście propozycja dla bogatych: ceny tego typu pakietów są czterocyfrowe i sięgają nawet kilku tysięcy złotych. Tak bawią się podczas Bożego Narodzenia najzamożniejsi Polacy.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak takie świąteczne wczasy wyglądają w praktyce. Pojechaliśmy więc do jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Polsce - Crystal Mountain w Wiśle - żeby przekonać się, jak święta w spa różnią się od wigilii w domowych pieleszach.
Lockdown po sylwestrze? "Rozważyłbym ze względu na Omikron"
To nie jest przypadkowe miejsce - to jeden z najbardziej prestiżowych hoteli w Polsce. Zupełnie nowy, otwarty niecały rok temu, oszołamia swoją skalą, rozwiązaniami architektonicznymi i lokalizacją: jak górski kryształ "wbity" jest w Bukową Górę, jeden ze szczytów wokół Wisły. Znakomicie wygląda z dołu, oglądany z wiślańskiego bulwaru, a sam oferuje piękne widoki na góry i kotlinę, w której leży miasto i płynie rzeka Wisła. Każdy pokój ma tu piękny widok na Beskidy. Hotel jest świetną bazą wypadową na pobliskie trasy narciarskie, ale oferuje też bogatą w atrakcje strefę spa. Odpoczywa się tu w najbardziej luksusowych warunkach, a jednocześnie ma się poczucie, że jest się trochę z dala od świata.
Ma to też swoją kłopotliwą stronę: hotel faktycznie jest odcięty od świata. Z miasta prowadzi do niego długa, stroma, nieoświetlona droga. Bez samochodu, zwłaszcza po ciemku, ani rusz. To naprawdę miejsce tylko dla bogatych, którzy nawet nie myślą o spacerach w niekoniecznie komfortowych warunkach i wszędzie dojeżdżają autem. Nic dziwnego, że chętnie przyjeżdżają tu osoby majętne, znane i popularne.
Święta nie były tu tanie. Za pobyt z pełnym wyżywieniem, nieograniczonym dostępem do strefy spa i dodatkowymi atrakcjami, m.in. animacjami i koncertami, trzeba było w tym roku zapłacić od 1487 zł za dobę za osobę. W apartamentach cena była jeszcze wyższa, ale dzieci do 4 lat jechały za darmo.
Wigilia "na bogato"
- Oczywiście, przyjeżdżają do nas gwiazdy - mówi Marcin Szubert, szef marketingu Crystal Mountain. - Nasz hotel jest szczególnie popularny wśród instagramowych i tiktokowych influencerek i influencerów. Swego czasu odwiedziły nas m.in.: Jessica Mercedes, Patrycja Kazadi czy Sandra Kubicka. Spotkałem się wręcz z tym, że Crystal Mountain określa się jako instahotel. Nic dziwnego: przy takich widokach z każdego miejsca w hotelu fotki wypadają obłędnie.
Były to pierwsze święta Bożego Narodzenia w historii obiektu, atrakcji było sporo, więc nie zabrakło chętnych, żeby spędzić czas w tym miejscu.
- Przyjechali ludzie zamożni, bardzo często prowadzący własny biznes - wyjaśnia Szubert. - Zwykle są powyżej trzydziestki, mają dzieci. W większości to Polki i Polacy, ale też jest parę osób z zagranicy. Nasi goście to ludzie ciężko pracujący, którzy po całorocznej gonitwie chociaż w ciągu tych kilku dni chcieliby odpocząć od zgiełku świątecznych przygotowań. Dlatego wybierają opcję, w której ktoś w tym czasie zadba o nich, a sami będą mogli skupić się na relaksie i czasie z rodziną.
Rzeczywiście, bogactwo było widać na każdym kroku. Przechadzający się po przestronnych hotelowych przestrzeniach goście świątecznego weekendu byli ubrani w markowe kreacje - szczególnie widoczne było to podczas samej wigilii. Dużo było modnych fryzur, wygolonych skroni, żelu i brylantyny, botoksu, aplikowanego mniej lub bardziej dyskretnie. W strefie spa można było na dodatek dostrzec także sporo wciąż jeszcze modnych tatuaży.
Na parkingu stały głównie drogie i eleganckie auta: limuzyny i SUV-y, mercedesy, BMW, lexusy i range rovery. Dużo było rejestracji śląskich i małopolskich, kilka warszawskich i łódzkich, sporo niemieckich i, co może trochę zaskakujące, gdańskich.
- Daleko, ale warto było - komentuje spotkany w saunie 50-letni biznesmen z Trójmiasta. - Od dawna planowaliśmy z rodziną, żeby wyrwać się w góry. Święta okazały się najwygodniejszym terminem dla wszystkich. Tu jest jednak zupełnie inne powietrze. To co innego niż ta nasza nadmorska wieczna wilgoć.
Święta z bąbelkami i "bombelkami"
Można się było domyślać, że propozycja świątecznego wypadu do luksusowego hotelu będzie szczególnie atrakcyjna dla rodzin z dziećmi. I rzeczywiście. Było ich w Crystal Mountain podczas tegorocznego Bożego Narodzenia sporo.
Do ich dyspozycji było kilka stref przeznaczonych przede wszystkim do realizacji ich potrzeb. Wielką popularnością cieszyła się m.in. sala rozrywki, w której na wielkich ekranach można było grać w gry wideo. Mali gracze wpatrywali się w monitory jak zahipnotyzowani, nie przestając przebierać palcami po padach konsoli do gier. Największe dramaty działy się wtedy, kiedy w padach przestawały działać baterie - na szczęście obsługa hotelu była gotowa na takie sytuacje i natychmiast spieszyła z pomocą.
Mnóstwo dzieci bawiło się też w aquaparku, gdzie mogły korzystać z wodnej zjeżdżalni i innych atrakcji. W brodzikach i płytkich basenach było naprawdę gwarno. Zupełnie inna atmosfera panowała w Black Pool - "dorosłym" sportowym basenie, który swą nazwę zawdzięcza czarnym ścianom pomieszczenia, w którym się znajduje.
- Ma pan cały basen dla siebie - poinformował jeden z ratowników z uroczym cieszyńskim zaśpiewem. - Na razie tłumów nie ma. Pewnie między świętami a Sylwestrem przyjedzie więcej takich, co lubią pływać. Zwłaszcza po świątecznym przejedzeniu.
Ucieczka od mycia okien
Jak wyglądała sama wigilijna kolacja w restauracjach Crystal Mountain? Wbrew pozorom: całkiem zwyczajnie. W wigilijnym menu było znacznie więcej niż tradycyjnych dwanaście potraw. Nie zabrakło wigilijnych dań obowiązkowych: smażonego karpia, pierogów z kapustą i grzybami, kompotu z suszonych owoców, a nawet wschodniej kutii. Sześć rodzajów ryb, dania regionalne - m.in. pierogi z bryndzą i oscypkiem, pierniki i inne ciasta.
Ale, co może trochę zaskakujące, wigilijny wieczór nie miał w sobie nawet śladu wspólnotowości. Choć obie hotelowe sale restauracyjne pełne były osób celebrujących najważniejszy świąteczny zwyczaj, wszyscy pozamykali się w swoich rodzinnych gronach, przy osobnych stolikach i świętowali z najbliższymi. Nie było wspólnego świątecznego stołu, nie było wspólnego śpiewania kolęd. Nie było składania sobie życzeń, nie było praktycznie żadnych kontaktów między stolikami.
Zadziałała tu na pewno chęć spędzenia czasu z rodzinami, ale może przyczyna tkwiła też po stronie organizacji wigilii: może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby stoły były ustawione inaczej? Może gdyby ktoś zainicjował dzielenie się opłatkiem czy składanie sobie życzeń? Może gdyby jakoś zorganizować wspólne rozdawanie prezentów?
Skupienie na rodzinach było widoczne na każdym kroku. Dla gości w Crystal Mountain, choć byli daleko od domów, był to zdecydowanie rodzinny czas. Już wczesnym wieczorem wszyscy chowali się w swoich pokojach, więc życie nocne praktycznie nie istniało. Choć hotel oferował miejsca do wieczornego imprezowania, raczej nie było chętnych. Nie było balowania do rana w klubie i szukania przygód. To nie był weekend dla singli, to był czas dla rodziny.
Okazało się więc, nieco paradoksalnie, że bogaci Polacy uciekają od rodzinnych świąt, żeby... świętować bardzo rodzinnie. Ale jednak inaczej niż w domu. Najwyraźniej chodzi bowiem raczej o ucieczkę od gotowania, zmywania naczyń i czyszczenia okien. O możliwość poświęcenia jak największej ilości czasu rodzinie, a nie przedświątecznym obowiązkom domowym i kuchennym.
Święta bywają nieprzyjemne
- Są oczywiście bardzo różne powody, dla których ludzie decydują się zrezygnować z uświęconej tradycji, a wręcz zademonstrować pewien rodzaj dezaprobaty wobec niej - tłumaczy to psycholożka Katarzyna Kucewicz. - Dla niektórych jest to niechęć do powtarzania, często zupełnie pustych, gestów i rytuałów. Inni rezygnują z tradycyjnej formy świętowania, kiedy przy stole brakuje kogoś, kto umarł albo odszedł, a wigilia kojarzy się z tą osobą. Czasem powodem jest jakieś złe wspomnienia z poprzednich świąt: awantura przy stole, nieprzyjemna konfrontacja, złośliwe uwagi czy kłopotliwe pytania. Po czymś takim wiele osób spodziewa się niekomfortowej atmosfery, której chcą uniknąć. Jeszcze inni wreszcie mają po prostu potrzebę odcięcia się na jakiś czas od ludzi, z którymi spotykają się na co dzień.
Psycholożka zwraca uwagę, że wiele osób ma takie nieprzyjemne doświadczenia. Czasem pojawiają się jednorazowo, ale czasem wracają co roku. Przecież nie biorą się znikąd popularne żarty i memy o typowych wigilijnych pytaniach w stylu: "a kiedy do nas przyjedziesz ze swoją dziewczyną/swoim chłopakiem" albo "to co ty tam właściwie robisz w tej Warszawie".
- Nie ma co tu kryć: święta nie zawsze i nie dla każdego są przyjemne - dodaje gorzko Kucewicz. - Bywają trudne, zwłaszcza dla ludzi dojrzałych. To moment, w którym konfrontują swoje przyjemne świąteczne wspomnienia z dzieciństwa z powszednią, wymagającą, monotonną i męcząca codziennością dorosłego życia. A to potrafi być bardzo niemiłe.
To, że wyjazdy świąteczne są coraz popularniejsze, potwierdzają także statystyki dotyczące funkcjonowania branży turystycznej.
- To coraz bardziej zauważalny trend - komentuje Dagmara Plata-Alf, ekspertka w dziedzinie turystyki i hotelarstwa. - Dotyczy on zarówno biur podróży, które oferują świąteczne pakiety, jak i niezależnych obiektów, przygotowujących własne propozycje. Polki i Polacy chętnie wyjeżdżają na święta zagranicę - widać to ostatnio choćby na Zanzibarze, ale chętnie wybierają też luksusowe obiekty w polskich górach, nad morzem czy na Mazurach. Pandemia tylko napędza ten trend: ludzie chcą się wyrwać z domu, uciec sprzed komputera i odetchnąć innym powietrzem, a święta są do tego świetną okazją.
W tym roku w Crystal Mountain można było z powodzeniem zrealizować wszystkie te potrzeby. Nie wyglądało, żeby ktokolwiek wyjeżdżał stamtąd po świętach niezadowolony.