Wdowa po Chrisie Cornellu pozwała lekarza. "Zginął przez lekarskie zaniedbanie"
Wokalista Soundgarden powiesił się w łazience, ale winę za śmierć gwiazdora ponosi w dużej mierze jego lekarz. Takiej teorii będzie bronić przed sądem wdowa.
Vicky Cornell, druga żona i matka dwójki dzieci Chrisa Cornella, zarzuca doktorowi Robertowi Koblinowi zaniedbanie i błąd w sztuce lekarskiej. Wszystko przez przepisanie dużej ilości lorazepamu, którego przedawkowanie często powoduje myśli samobójcze.
Wdowa zaznaczyła w pozwie, że Koblin nie poinformował swojego pacjenta o efektach ubocznych stosowania tego leku.
Nie wiadomo, jakiego zadośćuczynienia domaga się Vicky dla siebie i dwójki dzieci. Prawnik pozwanego lekarza twierdzi, że doktor Koblin nie ponosi winy za tragedię pacjenta, bo zarówno ilość jak i częstotliwość przyjmowania leku były odpowiednie dla jego przypadku.
Przypomnijmy, że wokalista Soundgarden zmarł wieczorem 17 maja 2017 r. w Detroit. Miał 52 lata.
Ciało piosenkarza znalazł jego przyjaciel. Oficjalną przyczyną śmierci było samobójstwo przez powieszenie. Badania toksykologiczne wykazały ślady zażywanych leków, w tym Ativanu (lorazepam), jednak zdaniem biegłych nie były to ilości, które można powiązać z przyczyną śmierci.