Weronika Rosati ciągle walczy o córkę. Sprawy nie idą po jej myśli
Weronika Rosati, która toczy batalię z byłym partnerem o prawa do opieki nad ich córką, będzie musiała pogodzić się z wyrokiem sądu. - Weronika chce spokoju dla siebie i córeczki - wyznaje znajoma aktorki.
Weronika Rosati toczy walkę z byłym partnerem o prawa do opieki nad ich córką Elizabeth. W marcu ujawniła, że Robert Śmigielski dopuszczał się przemocy psychicznej i fizycznej wobec niej: - Uderzał wielokrotnie. W twarz, w rękę. Uderzył mnie nawet, jak byłam w zaawansowanej ciąży - powiedziała Rosati o swoich przeżyciach w "Wysokich obsacach".
Gdy Elizabeth miała 3 miesiące, Rosati postanowiła odejść od partnera. Podjęła też sądową batalię o prawo do opieki nad dzieckiem.
Informator "Na Żywo" zdradził: - Do rozpadu ich związku doprowadziła jego obsesyjna wręcz zazdrość i despotyzm. Robert nie chciał, żeby pracowała, wyjeżdżała do Stanów. Dochodziło do przemocy. Kiedy zgłosiła sprawę na policji, Śmigielski wyśmiał ją, twierdząc, że jest tylko aktoreczką, której nikt nie uwierzy. Za to jemu, szanowanemu lekarzowi, każdy sąd i prokuratura będą przychylne.
Zobacz także: Weronika Rosati i Robert Śmigielski czekają na kolejną rozprawę. "Może to zaognić konflikt"
Znajomi Rosati twierdzą, że Śmigielski ciągle próbował zburzyć w Rosati poczucie własnej wartości.
Rosati próbowała pozbawić Śmigielskiego praw do opieki nad córką. Wystąpiła o to w sądzie w USA. Jej wniosek został jednak odrzucony. Tymczasem polski sąd wydał orzeczenie, w którym zaleca stopniowe zwiększanie częstotliwości spotkań ojca z córką w celu przywrócenia ich więzi. Na razie Śmigielski ma prawo widywać córkę przez dwa weekendy w miesiącu.
Rosati najprawdopodobniej będzie musiała pogodzić się z tą decyzją. Jak wyznaje znajoma aktorki: - Weronika chce spokoju dla siebie i córeczki. To jest dla niej najważniejsze.