Mam 50 lat i poszedłem na koncert Young Leosi. Po co mi to było?
Młoda gwiazda muzyki hip-hop, która ma miliony odsłon na YouTube, była jedną z bardziej oczekiwanych gwiazd Open'era. Jako 50-latek próbuję zrozumieć jej fenomen.
Drodzy rodzice, czy wiecie jakiej muzyki słuchają wasze nastoletnie dzieci? Czy macie świadomość, co się sączy do ich mózgów? Jakie treści są tam wkładanie, gdy myślicie, że córka uczy się do klasówki?
Nie wiecie? Ja też do wczoraj nie miałem zielonego pojęcia. Ale już wiem: otóż wasze córki i synowie, zamiast odrabiać lekcje, słuchają Young Leosi.
Czy powinniście w związku z tym dać dzieciom szlaban na tydzień, zabrać im telefony i zażądać poprawy ocen z matematyki? Wiem, że są wakacje, ale na nowy semestr można chyba tego wymagać.
Spieszę z wyjaśnieniem. Young Leosia to kobieca gwiazda muzyki hip – hop. Leosia wydała album "Hulanki" oraz niedawno singla "Rok tygrysa".
Rapuje o bibkach, afterkach i melanżach oraz piciu bacardi w modnych klubach. Drogi trunek, znaczy stać ją. Młodzież, widać, mamy zamożną.
(Szczerze, to sprawdziłem jej teksty w Google’u, bo śpiewa dla mnie za szybko i nie nadążałem za jej słowotokiem.)
O czym jeszcze rapuje Leosia? O gibonach, ziole i "roladzie, którą trzeba dojarać". Udam, że nie wiem, co to jest, bo to w końcu portal rodzinny.
Problem z Leosią jest jeden i leży po mojej stronie. Na zakończonym w sobotę festiwalu Open'er w Gdyni nie wiadomo po co zabłąkałem się na jej koncert, nieco przypadkowo przyznam.
Poczułem się głupio, bo nie jestem 18-letnią dziewczyną, tylko tzw. dziadersem, więc nie do mnie jest kierowany ten przekaz. Gdy dwie nastolatki kąśliwie skomentowały: "patrz, jak się stare pryki pchają", to aby uniknąć kolejnych niepotrzebnych uwag, stanąłem w sporej odległości do sceny.
Nie będę udawał, że wiele zrozumiałem z jej występu. Muzyka była skoczna, tancerki na scenie kręciły biodrami. Young Leosia i druga raperka na pewno dużo przeklinały. "Ku..., jedziemy z tym gów..." – zapowiedziała gwiazda swój największy przebój "Szklanki", ten o piciu alkoholu na afterkach. Potem było dużo o "nakur…" i "napier... w ch…". Tłumacząc na nasz, chodziło o to, żeby publika się bawiła i dała temu wyraz "robiąc pierd... hałas". Co też zrobiła.
Nie piszę tego, żeby wyrażać swoje moralne oburzenie, pomstować nad dzisiejszą młodzieżą, czy udawać, że dokonałem przełomu w socjologii nastolatków (oto dziaders odkrył, że młodzież przeklina).
Wręcz przeciwnie. Staram się podejść do fenomenu Leosi z całym zrozumieniem rodzica, który próbuje pojąć swoje dziecko. Powiedzieć "oni są teraz jacyś dziwni" to za mało.
"Mam różowe włosy i hajsu cały stosik" – opisuje swoje życie Leosia, a ja rozumiem, że dorasta kolejne już pokolenie młodych Polek i Polaków, które szuka swojej ekspresji, swoich słów i swoich środków wyrażenia siebie. Czy to poprzez włosy, wygląd czy wulgaryzmy. Jak śpiewa sama Leosia: "nie cenzurujcie poety".
Young Leosia - Szklanki
To pokolenie, jak każde ma swoje problemy, o których śpiewa swoim językiem. Co prawda, z tego co zrozumiałem, głównym problemem polskich młodych kobiet jest fakt, że policja czepia się ich za jaranie marihuany, ale co ja tam wiem. Może tak naprawdę największym problemem młodych Polek jest fakt, że czepiają się ich dziadersi tacy jak ja, przychodzą niepotrzebnie na koncert, który nie jest dla nich i potem próbują to ogarnąć i opisać?
Nie będę udawał, że to moja muzyka. Jestem za stary, strzyka mnie tu i ówdzie, i mam zgoła inne problemy. Nie mam już siły tak "nakur…" jak za młodu. Ale nie będę też załamywał rąk, że Young Leosia ma na YouTube 37 milionów wyświetleń piosenki, w której śpiewa, że "miałam siedzieć z jointem w wannie, a nie kręcić nóżką zgrabnie". Jest w tym nawet jakiś humor i dystans do siebie. Jest to miejscami lekkie i zwiewne, jak dymek z ...
Młoda raperka ma talent i charyzmę, ale musi popracować nad repertuarem (na razie jest nikły jak na pełnowymiarowy koncert) i urozmaicić występy sceniczne, bo samo przeklinanie i irytujące efekty w stylu klaksonu, odzywające się co minutę, są na dłuższą metę bardziej drażniące niż ciekawe. Jest, ziomalko, nad czym pracować. Chyba dobrze to ująłem?