Za trzy lata królowa może zrezygnować z tronu
Królewski korespondent Robert Jobson zaskoczył swoim wyznaniem. Twierdzi, że za trzy lata królowa abdykuje. Koronę, co już nikogo nie dziwi, przekaże synowi.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Zbliża się koniec rządów królowej Elżbiety II. Najdłużej panująca monarchini w historii ma w wieku 95 lat zrezygnować z pełnienia obowiązków głowy Zjednoczonego Królestwa. Tak przynajmniej przewiduje Robert Jobson, który wydał ostatnio książkę na temat życia księcia Karola. W tej samej książce autor podkreśla, że Karol był zdesperowany przed ślubem z księżną Dianą i próbował odwołać uroczystość. Bał się jednak, że rodzina go przez to wyklnie. Można się więc domyślać, że rewelacje przedstawione przez Jobsona nie spotkały się z najlepszym odbiorem brytyjskiego dworu. Żaden z pracowników rodziny królewskiej nie skomentował doniesień Jobsona.
Temat abdykacji poruszył jednak dziennikarzy. Już w 2017 roku mówiło się, że królowa sama zrezygnuje z korony. Za to w kwietniu 2018 roku pisaliśmy o tym, że Elżbieta II rozpoczęła proces sukcesji. Królowa oficjalnie przedstawiła Karola jako swojego następcę na szczycie prezydentów i premierów Wspólnoty Narodów. Powiedziała wtedy, że jej szczerym życzeniem jest to, by Wspólnota utrzymała stabilność i ciągłość pokoleń. Politycy podczas szczytu zatwierdzili Karola jako przyszłego przywódcę.
Co to oznacza? Kilka ważnych rzeczy. Po pierwsze: jeśli królowa sama abdykuje, oszczędzi to Brytyjczykom, politykom i właściwie wszystkim ogromnego chaosu w przypadku nieoczekiwanej śmierci Elżbiety II. Jeśli zdąży przekazać władzę sama, sytuacja w kraju będzie stabilna. Co nie oznacza jeszcze oczywiście, że śmierć królowej nie wywoła prawdziwej lawiny wydarzeń, o której pisaliśmy już wcześniej.
Po drugie, Karol w roli króla to scenariusz, który śni się w koszmarach wielu ekspertom. W rozmowie z WP Gwiazdy wyjaśniał to Marek Rybarczyk, autor książek o rodzinie królewskiej. - Będą mieć króla, który rozmawiał z roślinami, leczył nimi raka. I to tak poważnie. Jeździ samochodem na serwatkę, potrafi wydać 50 tys. funtów na przejazd swojego pociągu do pubu – mówił.
- To byłyby pocieszne rzeczy o przyszłym królu gdyby nie to, że pisał tzw. pajęcze listy. Nazwa wzięła się od pokracznego stylu pisania, jaki ma. A listy pisał do ministrów, do sekretarzy, mądrząc się nad tym, jak sprawy w państwie powinny być zorganizowane. Czasami mądrzy się dość słusznie – ostatnio pisał o tym, jak plastik zalewa różne piękne miejsca na świecie. I dopóki Karol trzyma się plastiku, to jest dobrze. Gorzej, gdy zaczyna angażować się w politykę, co jest wbrew konstytucji brytyjskiej. Skończyć się może to tym, że Brytyjczycy mogą powiedzieć "bye bye" królowi bardzo szybko – mówi Rybarczyk.
I trzecia rzecz: oficjalna rekomendacja królowej może być niespodzianką dla tych, którzy to widzieli Williama na tronie w niedalekiej przyszłości.
Zobacz też: Mąż królowej Elżbiety rezygnuje z obowiązków
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.