Żądał 150 tys. dolarów. Jest decyzja sądu ws. słynnej okładki Nirvany
Rodzice Spencera Eldena dostali 200 dolarów za wykorzystanie zdjęcia ich dziecka na okładce nikomu nieznanego wtedy jeszcze zespołu Nirvana. Płyta przez lata sprzedała się w milionach egzemplarzy. Bobas ze zdjęcia zdecydował się pozwać zespół. Finał?
24 września 1991 r. Nirvana wydała album "Nevermind", który dziś ma status kultowego. Za kilkanaście dni zespół będzie świętował 31-lecie wydania krążka, który przyniósł im potężną popularność na całym świecie i sprzedał się w kilkudziesięciomilionowym nakładzie. Spencer Elden, który jako dziecko zapozował do okładkowego zdjęcia, mógł myśleć, że tę rocznicę będzie świętował zwycięstwem w sądzie. 31-letni Amerykanin pozwał zespół, bo - jak twierdził - doznał dożywotnich szkód. W pozwie mowa była o wykorzystywaniu seksualnym, pornografii i promowaniu dziecięcej prostytucji. "Zdjęcia ukazywały intymną część ciała Spencera i lubieżnie pokazywały genitalia Spencera od czasu, gdy był niemowlęciem" - cytowało fragment pozwu BBC.
Od Nirvany Spencer Elden domagał się odszkodowania w wysokości 150 tys. dolarów od każdego z 15 oskarżonych, w tym członków zespołu, żony Cobaina oraz fotografa Kirka Weddle'a. Wygląda na to, że po absurdalnych przepychankach w sądzie sprawa w końcu została zamknięta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gwiazdy rocka, których nam brakuje [Plotkarnia]
Bo przypomnijmy, że w styczniu tego roku sąd już wydał decyzję o oddaleniu pozwu przeciwko Nirvanie. Spencer Elden jednak postanowił walczyć dalej i złożył pozew kolejny raz (podaje się, że były aż trzy wersje pozwu), ponownie domagając się ponad 100 tys. dolarów zadośćuczynienia za rzekomo wyrządzone mu na lata krzywdy.
Sąd w Los Angeles orzekł ostatecznie, że oskarżenie jest bezsensowne, a Elden przekroczył dopuszczalny czas, w którym można dociekać swoich praw. Punktowano także, że 31-latek czerpał profity z bycia "bobasem z okładki". Sąd ostatecznie zablokował mężczyźnie możliwość ponownego składania pozwu przeciwko Nirvanie, choć ten i tak już ogłosił, że będzie próbował odwołać się od wyroku.
Nirvana sprawę stawia od miesięcy jasno. W wydanym jakiś czas temu oświadczeniu punktowali: "Wielokrotnie wykorzystywał zdjęcie w zamian za wynagrodzenie. Tytuł albumu miał wytatuowany na piersi. Pojawiał się w programach telewizyjnych w nawiązującym do zdjęcia body w kolorze skóry. Sprzedał kopie okładki albumu z autografem na eBayu. Wielokrotnie chwalił się również, że wykorzystał fakt, że jest na okładce, aby podrywać kobiety".