Zenek Martyniuk jest najbardziej poszkodowany. "Syn bawił się jego sławą"
Znany tata, ładna dziewczyna, szybki samochód i problemy z prawem. Syn muzyka został zatrzymany przez policję, ale idzie w zaparte, że jest niewinny. Jednak w całym zamieszaniu, to nie on jest głównym poszkodowanym. To Zenek Martyniuk.
Gdyby nie znane nazwisko, prawdopodobnie zatrzymanie 28-latka nie odbiłoby się tak szerokim echem w mediach. Nikt nie wiedziałby o tym, co wydarzyło się w małej miejscowości w Wielkopolsce. Tymczasem z pozoru śmieszny nagłówek w dzienniku "Echo Turku", rozpętał aferę na całą Polskę. Najmniej do śmiechu jest jednak Zenkowi Martyniukowi, który tłumaczy się za syna.
Wersje wydarzeń są dwie: policji i Daniela Martyniuka. Syn gwiazdora w rozmowie z WP Gwiazdy idzie w zaparte, że z organami ścigania nie miał do czynienia, a w niedzielę, kiedy rzekomo miał być zatrzymany, był u znajomych w Warszawie. Pytany o reakcję słynnego ojca, odpowiada: "uważam, że ktoś chciał mu zaszkodzić". Natomiast policja z Turku w rozmowie z WP Gwiazdy przyznaje, że prowadziła czynności względem 28-latka.
- Potwierdzam, że w niedzielę, 13 maja, doszło do zatrzymania 28-latka w Turku. Mężczyzna miał przy sobie narkotyki. W poniedziałek postawiono mu zarzuty za posiadanie środków odurzających, a następnie wypuszczono go do domu. Aktualnie toczy się postępowanie w tej sprawie - mówi Mateusz Latuszewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej w Turku.
O aferę zapytaliśmy również samego Zenka Martyniuka. Muzyk murem stanął za synem. "To są bzdury wyssane z palca. Nie rozumiem, po co ktoś wymyśla takie bujdy" - powiedział w rozmowie z WP Gwiazdy. I nietrudno było wyczuć w jego głosie ogromny smutek, bo rozgłos, który pojawił się wokół jego syna po doniesieniach o zatrzymaniu, na pewno nie jest mu na rękę. Sam stroni od skandali i mimo wielkiego sukcesu pozostaje zwykłym facetem.
Zenek Martyniuk to niekwestionowany showman oraz jedna z największych gwiazd disco polo i polskiej estrady w ogóle. I choć na szklanym ekranie świeci blaskiem sławy, to na co dzień nie gwiazdorzy. Jest po prostu zwykłym Zenkiem i właśnie za to da się go lubić. Ludzie, którzy go znają, mają go za cichego i skromnego. W Białymstoku, skądinąd stolicy disco polo, mówi się o nim po prostu dobrze.
- Widziałam go kilka razy. Normalny facet, nie zauważyłam, żeby zachowywał się inaczej ze względu na sławę. My tu jesteśmy dumni, że mamy kogoś takiego. A że disco polo? To co z tego. Ładnie śpiewa - przyznaje w rozmowie z nami mieszkanka Białegostoku.
Niestety jego syn nie ma tak dobrej opinii. Nowobogackie życie na koszt taty, luksusy na wyciągnięcie ręki i przywileje, które daje mu znane nazwisko.
Osoba z otoczenia chłopaka ma na jego temat dość surowe zdanie. - Syn Zenka od początku bawił się jego sławą. To było widać na pierwszy rzut oka. Ale może to tylko na mieście tak się z tym obnosił, nie wiem co się dzieje u nich w domu.
Daniel Martyniuk znany jest w Białymstoku nie tylko jako syn znanego Zenka, ale również jako właściciel restauracji Jack Sparrow w której urządza huczne imprezy. - Jak nie wypije, to w porządku człowiek - przyznaje mieszkaniec Białegostoku, który zna Daniela.
Co człowiek, to opinia. Nie każdy ma złe zdanie na temat chłopaka. - Daniela kojarzę tylko tyle, co widziałam go kilka razy na mieście. Wydawał się być normalny. Myślę, że jakoś bardzo rozpuszczony nie był, bo nie chodził jak "banan" po ulicach. Nie "bujał się" - mówi nam mieszkanka Białegostoku.
Gdyby nie pieniądze Zenka, restauracja "Jack Sparrow" prawdopodobnie dzisiaj by nie istniała. - Rozmawiałam z jego wspólnikiem - Mateuszem Rynkiewiczem, z którym prowadzi restaurację, że mieli tylko 50 tys. złotych wkładu własnego, a potrzebne było 100 tys. Resztę dołożył Zenek - zdradziła nam znajoma Daniela.
Porsche, w którym rzekomo widziano 28-letniego syna gwiazdora w dniu zatrzymania, również nie spadło z nieba. To kolejny fant, który trafił się Danielowi dzięki majętnemu tacie. Choć jak sam wyznaje, dzisiaj jeździ innym autem. - W gazecie przeczytałem, że przyjechałem do dziewczyny porsche. A ja do niej przyjeżdżałem mercedesem W203. To jest stary model, z 2005 roku, a nie jakiś drogi ekskluzywny samochód - mówi w rozmowie z WP Gwiazdy.
Kwestia auta chłopaka jest jedną wielką niewiadomą. Mieszkańcy Turku widzieli go w białym porsche, on twierdzi że jeździ starym mercedesem, a Zenek ma w tej kwestii jeszcze inne zdanie. - Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Poza tym Daniel ma srebrne porsche, a nie białe tak jak pisały media. Jego auto od dwóch tygodni jest w warsztacie w Warszawie - powiedział król disco-polo w rozmowie z WP Gwiazdy.
To wszystko nie zmienia jednak faktu, że 28-letni chłopak wydaje się prowadzić dużo bardziej wystawne życie, niż bogaty ojciec. Zenkowi miliony na koncie nie przewróciły w głowie. Świadczyć może o tym jego skromny domek w Białowieży, który pełni funkcję jego rezydencji letniej.
Daniel Martyniuk mówi wprost: jestem niewinny. W rozmowie z WP twierdzi nawet, że ktoś próbuje zaszkodzić jego tacie. - Ja dementuje te wszystkie fałszywe informacje, bo nie wiem kto i po co to zrobił - mówi wyraźnie zdenerwowany.
W aferę została wmieszana także dziewczyna Daniela - Ewelina, która bardzo przeżywa to, co dzieje się teraz w życiu jej ukochanego. - Ona się bardzo tym przejmuje. Jest w tym wszystkim ze mną, wspiera mnie i wierzy mi. Nie było żadnej awantury, żadnych narkotyków i żadna policja nas nie rozdzielała! Jesteśmy razem, jesteśmy szczęśliwi, w tej sferze nic nie uległo zmianie. Ludzie ją hejtują i to się zdarzało już wcześniej, ale mówię jej, że ma nie odpowiadać, zostawić to... - wyznaje zaniepokojony Daniel w rozmowie z WP.
To właśnie awantura z nią miała być przyczyną interwencji policji. Dziewczyna jest tegoroczną maturzystką i jej rodzicom nie podoba się fakt, że spotyka się z Danielem. Ona jednak wydaje się być pewna swojego wyboru. - To nie jest głupia dziewczyna. Naprawdę mimo młodego wieku wydaje się być ogarnięta. Wydaje mi się, że wiedziała, w co się pakuje... - przyznaje w rozmowie z WP Gwiazdy osoba z otoczenia Eweliny.
I choć syn gwiazdora zaprzecza, jakoby miał problemy z prawem, to z wypowiedzi osób z jego otoczenia wyłania się raczej nieciekawy obraz młodego człowieka, który zachłysnął się bogactwem ojca. I najbardziej w tym wszystkim żal nie jego samego, ani jego dziewczyny, ale właśnie Zenka Martyniuka, który stał się dla nas synonimem "normalnego gwiazdora", który mimo milionowych zarobków i ogromnej popularności pozostał skromnym człowiekiem unikającym kontrowersji i afer. Zapytany o niepokojące doniesienia z Białegostoku rozłączył się w pół słowa.