Żona Karola Strasburgera tłumaczy się ze ślubu. Wylała się na nią fala hejtu
Karol Strasburger niedawno poślubił swoją managerkę, Małgorzatę Waremczuk. Między parą jest 37 lat różnicy. Żona prezentera nie zamierza walczyć z hejtem, który się na nich wylał.
Gdy w 2013 roku 64-letni wówczas Karol Strasburger został wdowcem. Mężczyzna był załamany śmiercią ukochanej, z którą był przez ponad 30 lat. Stwierdził, że potrzebuje pomocy przy organizacji zawodowych spraw. Tak poznał Małgorzatę Waremczuk, która z czasem stała się jego życiową partnerką.
Para po 5 latach związku postanowiła wziąć ślub. Jednak zamiast cieszyć się z nowego etapu życia, państwo Strasburger musieli zmierzyć się z falą krytyki. W internecie pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy, w których sugeruje się młodszej partnerce prowadzącego "Familiady" chęć zdobycia sławy i pieniędzy.
- Nie toleruję interesowności i traktowania drugiego człowieka jak bankomat. Gardzę graniem na ludzkich emocjach i kłamstwem dla korzyści materialnych. Należę do osób, które wciąż pracują i zarabiają i nie muszę tłumaczyć się też z relacji, jakie ustalamy między sobą bo jest to nasza prywatna sprawa - skomentowała Małgorzata Strasburger w rozmowie z "Faktem".
Kobieta podkreśla, że nie epatują z Karolem swoim związkiem ani na imprezach branżowych, ani w mediach. Cenią sobie prywatność i nie zamierzają tego zmieniać. Dlatego drażnią ją pytania anonimowych internautów o fizyczne aspekty ich związku i planowanie potomstwa.
Świeżo poślubieni małżonkowie nie zamierzają tłumaczyć się ze swojego szczęścia. Twierdzą, że czas pokaże ich prawdziwe intencje. - My możemy dawać tylko przykład, że można żyć inaczej, że warto iść za sercem, wierzyć w miłość niezależnie od wieku - może kiedyś uda nam się pokazać, że ci wszyscy, którzy dziś nas hejtują, po prostu się mylili. Żyjmy szczęśliwie, dla siebie i bliskich, szanujmy się i dajmy żyć innym - radzi Małgorzata Strasburger.