"Zwolennicy" Kate i Meghan przekraczają kolejne granice. Brytyjski magazyn mówi "dość!"
Hejt w sieci jest problemem znanym nie od dziś. Jednak w ostatnim czasie przyjmuje niepokojąco dużą skalę. Rodzina królewska zawsze była na świeczniku. Ale nawet w Pałacu Kensington patrzy się ze zgrozą na to, co ludzie potrafią wypisywać w internecie. Jest źle!
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Od czasów księżnej Diany członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej mają status celebrytów. Magazyny umieszczają ich zdjęcia na okładkach, serwisy plotkarskie rozpisują się o ich życiu, kolejne księżne stają się ikonami stylu. Taka sława ma także drugą stronę: "royalsi" potrafią być równie kochani co... nienawidzeni.
W social mediach funkcjonuje wiele profili poświęconych życiu Windsorów, szczególnie dużo pisze się o kobietach: Kate i Meghan. Niestety, wsród fanów szybko potworzyły się grupy, które swoją miłość do jednej księżnej wzmacniają nienawiścią do drugiej.
Ten niezrozumiały ogromny hejt dotarł już do Pałacu Kensington. Magazyn "Hello!", który sam boryka się z komentarzami, które musi usuwać, skontaktował się z osobą pracują w Pałacu. Dowiadujemy się, że Kensington ma specjalny zespół ludzi zaangażowanych, by przez kilka godzin tygodniowo usuwać seksistowskie i rasistowskie komentarze z oficjalnego konta na Instagramie i Twitterze. Mówi się także, że pojawiają się groźby, którymi muszą zajmować się specjalne służby odpowiedzialne za bezpieczenstwo rodziny królewskiej.
Komentarze są wymierzone w żony Williama i Harry'ego, w sieci toczy się także prawdziwa wojna między zwolennikami jednej i drugiej. Sytuacja jest o tyle absurdalna, że księżna Cambridge i księżna Sussex nigdy nie prowadziły żadnej konkurencyjnej działalności oraz ich oficjalna "praca" polega na wspieraniu różnych fundacji charytatywnych. Trzeba naprawdę wielkiej dawki złej woli, by celowo dzielić się na zwolenników jednej lub drugiej uważając, że są rywalkami.
Zobacz także: "Klika Pudelka" media napędzają ten konflikt:
Skala problemu jest tak duża, że pałac zwrócił się do Instagrama prosząc o odpowiednie narzędzia do walki z wirtualnym hejtem.
O co kłócą się hejterzy? Zarzucają Kate, że jest nudna, a Meghan, że próbuje kupić uwagę mediów swoją ciążą. Do jej "przewinień" należy też zbyt często dotykanie brzuszka, bycie zbyt chudą, dziwny chód czy… wymyślenie i udawanie ciąży.
Poziom "dyskusji" takich fanatyków sięgnął dna i magazyn "Hello!" Zaczął kampanię #HelloToKidness, która ma zachęcić czytelników, by szerzyli w social mediach dobro i nie pozwalali się rozprzestrzeniać nienawiści.
Chociaż Kate i Meghan nigdy nie zabrały głosu ani w sprawie swojego rzekomego konfliktu, ani nienawistnych komentarzy w sieci, to z całą pewnością muszą być ich świadome. To musi być niezwykle trudne zwłaszcza dla Meghan, która jest w zaawansowanej ciąży. Przypominamy, że pierwszego dziecko Harry'ego urodzi się pod koniec kwietnia.
Być może sygnałem, że Kate i Meghan są silniejsze niż nienawiść, która ich dotyka, byłby wspólny patronat nad jakąś organizacją. Meghan aktualnie przejmuje kilka patronatów od królowej Elżbiety. Wspierając ramię w ramię jedną inicjatywę, na pewno wsparłyby siebie nawzajem.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.