Zwrot w sprawie Johnny'ego Deppa. Walczy o dobre imię
Do mediów trafiło zdjęcie po niesławnej awanturze z Heard
Głośnym echem odbiły się zaskakujące wyznania Amber Heard o "mrocznej" stronie Johnny’ego Deppa. Fani aktorskiej pary z trudem mogli uwierzyć w to, gdy wyjawiła, że była ofiarą przemocy domowej. Jeszcze większy szum medialny wywołała, gdy pokazała zdjęcia posiniaczonej twarzy.
Środowisko murem stanęło za Amber Heard. Młoda aktorka stała się szybko jedną z odważniejszych przedstawicielek m.in. ruchu #metoo. Na Johnny’ego Deppa spadały zaś gromy, co skutecznie popsuło mu reputację. Nie trzeba było jednak długo czekać, by okazało się, że sprawa ma dwie strony medalu i nie wszystko jest w niej tak oczywiste. Aktor wraca do gry i walczy teraz o swoje dobre imię, podpierając się mocnymi dowodami.
Oskarżyła go o przemoc domową
Zrozumiałym było, gdy cały show-biznes stanął początkowo murem za Amber Heard. W 2016 roku oskarżyła Deppa o stosowanie wobec niej przemocy psychicznej i fizycznej. Na dowód pokazała się publicznie z ranami na twarzy i podbitym okiem, a także przekazała prawnikom zdjęcia zrobione w ich domu, rzekomo tuż po jednej z awantur. Gwiazda twierdziła, że Depp przez większość ich małżeństwa był pod wpływem narkotyków, a tuż przed jej odejściem rzucał w jej głowę różnymi przedmiotami. Ponadto 2018 r. "The Washington Post" opublikował list Amber, w którym szczegółowo opisała swoją "walkę o prawdę" i zmagania z oskarżeniami o kłamstwo.
W miarę, jak skandal małżonków narastał, aktor odpierał zarzuty. Obszernie wypowiedział się na ten temat w wywiadzie dla brytyjskiego "GQ" jesienią ubiegłego roku. – Policja wezwana na miejsce nie znalazła żadnych śladów jakiejkolwiek awantury ani żadnych śladów na jej ciele. Zaoferowali jej pomoc i że policyjny medyk przeprowadzający obdukcje rzuci na nią okiem, ale odmówiła – opowiadał w rozmowie z brytyjskim magazynem.
Depp się bronił
Aktor stanowczo podkreślał, że ostatnią rzeczą, jaką mógłby zrobić, byłoby stosowanie przemocy. Stwierdził, że Heard wszystko ukartowała właśnie po to, żeby nakręcić medialną szopkę. Stanowczo zareagował po materiale w "Washington Post" i pozwał ją o zniesławienie, żądając 50 mln dol zadośćuczynienia.
Na tym się jednak nie skończyło. W związku z pozwem (o którym głośno zrobiło się z początkiem marca) przeciwko żonie stopniowo zaczął przedstawiać swoją wersję wydarzeń. Wyjawił, że prawdziwą ofiarą przemocy… był on sam. Wraz ze swoim pełnomocnikiem, Adamem Waldmanem przedstawił w sądzie kilkudziesięciostronicowy dokument, zawierający dowody (zdjęcia, nagrania i zeznania świadków) na to, że to Heard prowadziła cyniczną grę i jeśli ktoś w tym związku stosował przemoc, to właśnie ona.
Sytuacja się odwróciła
Z jego treści wynika, że aktorka wielokrotnie dopuszczała się przemocy domowej i biła ówczesnego męża. Opisane są przypadki, kiedy tłukła go pięściami po twarzy, kopała, a nawet historia, gdy rzucała w niego butelkami. Aktor miał w ten sposób prawie stracić palec i trafić na stół operacyjny.
Niesławną awanturę z 2015 r. wywołała zasłyszana przez Heard rozmowa Deppa z jego pełnomocnikiem. Aktor podobno chciał zmienić zapisy intercyzy, a to wprowadziło ją we wściekłość. To ona podobno miała krzyczeć na męża i zgasić na jego policzku papierosa. Ten jak twierdzi wypił tego wieczora wódkę, ale nie zażywał narkotyków, jak wynikało z wcześniejszych zeznań Heard. Do pozwu dołączono zdjęcia pokiereszowanej twarzy Deppa oraz fotografię jego poranionej dłoni.
Problem z mediami
Aktorka stanowczo zaprzeczyła za pośrednictwem pełnomocników, by miała kiedykolwiek gasić papierosa na twarzy Deppa. Jedno ze wspomnianych zdjęć znalazło się się teraz w mediach
{:external}. Sprawa powróciła w związku z walką, którą aktor toczy z właścicielem "The Sun". Depp w jednym z artykułów z 2018 r. został nazwany m.in. damskim bokserem. Pełnomocnik aktora wyjawił w rozmowie z "People", że mają zamiar walczyć w sądzie z tabloidem.
- Opisaliśmy wystarczająco dużo, by dowieść, że to pan Depp był rzeczywistą ofiarą przemocy w rodzinie. Przytoczymy ich jeszcze więcej, a mimo to, pani Heard jest popierana przez takich fałszywych popleczników, takich jak "The Sun". Czy ruch #metoo przejmuje się także męskimi ofiarami? – komentował prawnik.
Sprawa jest skomplikowana
Odkąd Johnny Depp przerwał milczenie, wielu przedstawicieli show-biznesu i fanów aktorskiej pary zmieniło zdanie na temat. Sprawa okazała się bardziej skomplikowana, niż wydawało się na początku. Para co prawda doszła do porozumienia w sprawie rozwodu w styczniu 2017 r., ale walka o dobre imię aktora wciąż trwa.
Pomiędzy małżonkami toczy się sprawa o zniesławienie. Depp, jak podaje "Daily Mail" odniósł ostatnio w niej małe zwycięstwo. Sąd nie przychylił się do żądań jego byłej żony. Chciała, by proces przenieść do Kalifornii (gdzie oboje mieszkają). Zgodził się za to z Deppem. Sprawa pozostaje pod jurysdykcją sądu w Virginii, tam, gdzie siedzibę ma "Washington Post", wydawnictwo, w którym tak obszernie opowiadała o traumatycznych przeżyciach.