"Wyprzedaliśmy wszystko". Finansowa zapaść Don Vasyla
Najpierw problemy ze skarbówką, a potem pandemia dobiła finansowo rodzinę Don Vasyla. Muzyk ponoć klepał biedę, ale wszystko wskazuje na to, że najgorsze już za nim.
O problemach finansowych Don Vasyla mówiło się już w grudniu 2019 r. Chodziło o to, że przez lata nie płacił podatków. Jak wyjaśniał, sprawami formalnymi miało zajmować się dwóch Polaków, którzy już nie żyją. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że przez lata dług gwiazdora wobec Skarbu Państwa rósł i rósł. Mówiło się, że miał do zapłacenia 400 tys. zł., ale padała też kwota miliona zł. - Dostałem zawału. Mam 70 lat i oprócz tego, że miałem zawał, mam cukrzycę, jestem schorowanym człowiekiem - komentował.
Dodatkowo muzyk miał na głowie komornika. Kilka miesięcy później, wiosną 2020 r., przyszła pandemia. Tysiące osób zostało bez pracy, w tym muzycy, którzy nie mieli możliwości, by grać dla tłumów. To tylko dobiło finansowo Don Vasyla.
Zobacz: Don Vasyl o problemach ze skarbówką. "Nie sprzedam domu córki"
Artysta w rozmowie z "Faktem" przyznaje:
- Cała moja rodzina, synowie, wnuczęta, żyjemy z muzyki, koncertów, jak mój ojciec i dziadek. Nic innego nie potrafimy robić. Dla nas to był wielki cios, ponad półtora roku nie mieliśmy żadnych dochodów. Wyprzedawaliśmy wszystko, a teraz od nowa się dorabiamy.
Dodaje jednak, że najgorsze już za jego rodziną. W ostatnich miesiącach Don Vasyl mógł pojawić się w programach TVP, gdzie znalazł źródło dochodów. Co więcej, w weekend 17-18 lipca zagra w Płocku na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki i Kultury Romów.
- Będzie pięknie, kolorowo i bajecznie - komentuje muzyk.