Zero konsekwencji. Policja odmawia wszczęcia postępowania ws. Daniela Martyniuka
W miniony weekend syn Zenka Martyniuka miał wtargnąć do osiedlowego sklepu spożywczego, domagać się sprzedania kokainy i grozić ekspedientce śmiercią. Pobudzonego 32-latka przegonił ochroniarz, a o sprawie dowiedziała się policja. Z najnowszych informacji wynika, że Daniel nie poniesie żadnych konsekwencji. Dlaczego?
Do bulwersującego zdarzenia doszło w sobotę rano w sklepie osiedlowym na warszawskiej Pradze Północ. Młodemu Martyniukowi towarzyszyła była dziewczyna Faustyna. Z relacji naocznego świadka, który rozmawiał z "Pudelkiem", wynika, że Daniel był dziwnie pobudzony i wszczął awanturę, gdy Bogu ducha winna kasjerka nie chciała mu sprzedać twardych narkotyków.
- Próbował kupić u ekspedientki kokainę, gdy odmówiła, zaczął grozić, że poderżnie jej gardło. Krzyczał po angielsku: "I will f*cking kill you". Towarzyszyła mu była dziewczyna, Faustyna, która próbowała go uspokajać – mówił świadek.
Kuriozalna sytuacja skończyła się wygonieniem Martyniuka ze sklepu i telefonem na policję. Funkcjonariusze przybyli później na miejsce zdarzenia i przesłuchali ekspedientkę.
Młode gwiazdy, które poszły w ślady słynnych rodziców
"Kobieta nie chciała składać żadnego zawiadomienia w tej sprawie i wniosku o ściganie" – dowiedział się "Super Express" od rzecznika prasowego Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI.
"W sprawie zostanie wydane postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia i materiały zostaną przesłane do Prokuratury celem zatwierdzenia" – potwierdziła pisemnie kom. Paulina Onyszko.