Ewa Krawczyk nie stawiła się w sądzie. Nie chciała słuchać, co ma do powiedzenia druga strona sporu
Wdowa po Krzysztofie Krawczyku procesuje się z Krzysztofem juniorem o podział majątku po artyście. Zdaje się, że Ewa Krawczyk chce uniknąć medialnego zamieszania, bo po przedstawieniu swoich zeznań nie uczestniczy w kolejnych rozprawach.
We wtorek 30 listopada w Sądzie Rejonowym z Zgierzu odbyła się kolejna rozprawa dotycząca spadku po Krzysztofie Krawczyku. Tym razem zeznawali świadkowie ze strony Krzysztofa juniora, który walczy o unieważnienie ostatniej wersji testamentu ojca, oddającej całą władzę nad majątkiem artysty jego żonie Ewie.
W sądzie pojawili się była partnerka Krzysztofa Igora Katarzyna Filipiak, Marian Lichtman z żoną Bożeną, współzałożyciel Studia Integracji Zbigniew Rabiński i siostrzenica Ewy Krawczyk Sylwia Urbańczyk. Zabrakło za to samego pozywającego, którego stan zdrowia w ostatnim czasie się pogorszył.
- Krzysiu już od kilku tygodni czuje się gorzej, ostatnio nawet nie przychodzi na zajęcia do Studia Integracyjnego. Kilkanaście dni temu dostał ataku padaczki w tramwaju. Przyjechało pogotowie i zabrało go na SOR - powiedział "Faktowi" Rabiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie tylko Kosmala z Lichtmanem. Kłótnie nad grobem
Na sali rozpraw nie można było zobaczyć też Ewy Krawczyk, bo nie miała ona obowiązku uczestniczyć w posiedzeniu sądu po przedstawieniu swoich racji.
- Ewa Krawczyk jest tylko stroną w sprawie. A ponieważ została już przesłuchana na pierwszej rozprawie, nie musi być obecna na kolejnych. Poza tym, to nie ona założyła sprawę. Reprezentuje ją adwokat i to w zupełności wystarczy — wyjaśnił "Faktowi" Andrzej Kosmala, wieloletni menadżer i przyjaciel rodziny Krzysztofa Krawczyka.
Przypomnijmy, że we wrześniu wdowa po muzyku wystąpiła z wnioskiem o wyłączenie jawności procesu. Sąd przychylił się do jej prośby, co oznacza, że media ani postronne osoby nie mogą być obecne na sali rozpraw.